No to chyba poległam w temacie.
))) Ale przecież mówiłam o ściśle kontrolowanym dodruku i skierowaniu go na rynek tych, którzy go zwrócą w konsumpcji właśnie. Bo schowam swoją kasę dodaną do banku, czy będę łatać niedostatki? Co zrobi producent towarów i usług, gdy mu zaczyna wszystko schodzić? Rozwija się. A czyich pieniędzy? Ze swoich. Wiem, zaraz wejdzie rogal i mnie totalnie skrytykuje. Uściślając, skrytykuje moją wiedzę ekonomiczną i da wykład. Przyjmę krytykę. Pamiętacie jednak słowa Einsteina? "Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto o tym nie wie, i on to robi."
No więc: kontrolowany i rozumnie skierowany dodruk.
Jest jeszcze inny sposób, zacząć lepiej zarządzać budżetem bez politycznych uwarunkowań. Znowu utopia?
I to już wszystko, bo jestem trochę tematem zmęczona.