Dla mnie marzenia zawsze były odskocznią od codzienności, szarości .
To w nich byłem Winnetou i broniłem bidnych Indian .
To zaś Ser Lancelotem i biłem się w obronie białogłów czci i zdobywałem zamki i rozpruwałem sakwy.
Wspinałem się na szczyty;górskie i swoich możliwości by, zobaczyć, pooddychać tym samym
powietrzem co bohaterowie tych klimatów, pobyć, pomilczeć i zapomnieć o chorobie .
I zrobić parę fotek, by utrwalić to co zobaczyłem
.
Marzenia są siłą napędową mojego działania i nie pozwalają mi się nudzić .
Teraz zaś żona nie pozwala mi na nudzenie i muszę kontrolować czy jakiś nieuważny kierowca nie
wie, że ONA PROWADZI SAMOCHÓD
)) .
Nie muszę o niej pisać za wiele, ale to ona mnie inspiruje do walczenia o siebie.
Jest moją "laseczką", podporą i towarzyszką .
Siłą napędową moich ruchów i mojego wózka.
Uwielbiam jej robić prezenty
)).