www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Nocne rozmyślania (Strona 112) (1869015 - wyświetleń)
1 2 3 4 5 6 7 8 ... 134 Poprzednia strona Następna strona  
Nadrzędny - Autor 62norbi03 Dodany 2014-06-06 12:37
Amalianie...
Mamy w Integracji specjalistów którzy odbierali robotę dostosowań w warszawskim dworcu centralnym, na narodowym stadionie(basenie) i w metrze... Tak odebrali, że niepełnosprawni i tak siedzą, jak siedzieli, bo udogodnienia są, lecz tak zrobione, aby z nazwy (na papierze) były udogodnieniami...
Nadrzędny - Autor amalian Dodany 2014-06-06 12:51 Zmieniony 2014-06-06 13:05
to jak na kolei inaczej PKP;). . Jeżdżą pociągi, które mają wagony, w pełni przystosowane dla ON - poruszających się wózkami i konduktorów wyczulonych na nas . Oczywiście, że pozytywnie wyczulonych I pociągi mające urządzenia -chyba to są jakieś podnośniki, piszę chyba, bo przykryte brezentem i nigdy nie używane . Zadaje sobie pytanie dlaczego nieużywane ????Czy to jest wina tych urządzeń, czy też obsługi pociągów ???Pozdrawiam końduktor ;-) .
Nadrzędny Autor 62norbi03 Dodany 2014-06-06 13:22
Do "Koń-dóktora"...  :-) ;-)
To zadaj te pytania tym z obsługi pociągów, a na dodatek sprawdź te urządzenia, przecież jeździsz bryczką... no, nie... ???
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-06-06 13:21
Miałem właśnie, jakiś czas temu możność skorzystać z przejazdu z mojego miejsca zamieszkania do Warszawy. I w niczym nie mogę podzielić zdania, iż PKP jest przyjazna Osobom niepełnosprawnym. Pomijając już, iż z mojego miasteczka do dużego miasta skąd miałem połączenie z Warszawą, nie ma w ogóle szans na godziwą podróż. Autobusy trzy i cztero schodkowe. Przejścia w nich, przez całą ich długość tak wąskie, że Żona miała niemałe problemy, by mnie ulokować w siedzeniu, (mam poważne problemy z chodzeniem, równowagą, jak i wzrokiem). Bagaż. Gdyby nie któryś z pasażerów, nie dałaby rady. Prosiłem kierowcę o pomoc, stwierdził, iż to nie jego obowiązek. Owszem, nie wszyscy kierowcy tacy są, ale większość. To samo w pociągu. Kupiłem celowo bilet w pierwszej klasie sądząc, iż będzie bezpieczniej. Pomyliłem się. Nie było żadnej pomocy ze strony PKP. Nikt nam nie pomógł, gdyż nawet nikogo nie było w pobliżu, gdy ludzie wsiadali. Nie było czasu na szukanie kogokolwiek z PKP. W samej Warszawie prosiłem Syna i Synową, by nam pomogli z bagażem. Tyle.
Tu w moim okręgu to masakra. Komunikacja miejska PKS czy PKP nie jest zupełnie przygotowana pod tym względem. Owszem dworce powoli się zmieniają, lecz autobusy, bądź pociągi w ogóle. Nie ma wind na dworcach, wszędzie schody, które dla mnie są barierą nie do przebycia (niemal).
Nadrzędny - Autor amalian Dodany 2014-06-06 13:44
Skąd ja to znam ...? Jest wiele osób chętnych nam pomóc w podróżowaniu .Są chętni i dla nich my-wózkowicze nie jesteśmy białymi plamami . Jak podróżowałem do i z Wrocławia spotkałem ich wielu ;od kierowcy komunikacji miejskiej czy studentów jadących na uczelnię - po osobę, której to był pierwszy dzień na wolności od wielu miesięcy . Podróże kształcą :-) . Koń duktor(w tym pociągu) tylko mnie nie zauważał i wszystko zależy od ludzi . Nie wszyscy są tak"otwarci" no problemy wózkowiczów w podróży jak ten końduktor ;-) . Piszę"ten' bo nie wszyscy tacy są i tych otwartych inaczej spotkałem wielu . Faktem jest, że mogli by pomagać nam profesjonalniej - bo serca im nie brakowało :-) . Wózka trzymałem się kurczowo i odmawiałem zdrowaśki i dobrze że wierzę w ludzi również :-))) . Pozdrawiam wierzących i nie :-) .
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-06-06 14:24
Zauważ, iż, gdy opisywałem reakcję kierowców PKS i konduktorów zaznaczyłem, iż nie wszyscy są „bierni”. To fakt. Jednak nie wiem, jak w Twoim okręgu wygląda sprawa barier, lecz tu…. Szkoda gadać.
Tu nie ma powierzchni chodnikowych, przejść dla pieszych przystosowanych dla Osób niepełnosprawnych. Tu krawężniki nie tylko są wysokie. Autobusy zupełnie nie przystosowane. Tu nie ma nowych, szerokich, niskopodłogowych autobusów. Do PKP muszę jechać PKS-em, gdyż z miejsca mojego zamieszkania pociągi nie kursują. Więc przez Ciebie opisywany stan rzeczy, w niczym nie przekłada się na stan rzeczy w moim okręgu. Pomijając już moje miasteczko, gdzie w ogóle nie ma cienia usuwania barier architektonicznych. Swego czasu nawet czyniłem zdjęcia, by wykazać, jak jest – jednak czas mijał, i mijał i nic. Jak było, tak jest. W moim przypadku Osoba z dysfunkcją ruchu, brakiem równowagi, niewidomym (niemal), nie ma szans. Więc, o jakich podróżach mówisz? Moja podróż na co dzień, to wyprawa po zakupy z Żoną, (1,5 km w jedną stronę), albo na balkon (jeśli jestem w stanie). Tyle.
Nadrzędny - Autor amalian Dodany 2014-06-06 21:41 Zmieniony 2014-06-06 21:45
Zyga napisał:Moja podróż na co dzień, to wyprawa po zakupy z Żoną, (1,5 km w jedną stronę), albo na balkon (jeśli jestem w stanie).

Dla mnie wchodzenie do autobusu jadącego gdziekolwiek jest równie trudne i nie ma znaczenia gdzie jadę .Moimi nogami porusza żona. Zaczynamy od lewej. Przenoszę ciężar na prawą nogę a żona podnosi moją lewą nogę na stopień . Teraz ja podciągam na rękach, a żona wspomaga mnie podnosząc . Problem w tym, że spastyka potęguje się przy wchodzeniu przy publiczności co powoduje następne trudności, ale...dajemy jeszcze radę. . Z wychodzeniem mam podobny problem , ale doputy, dopóki będziemy mieli tylko okazję , siły  czy fundusze to będziemy podróżować . Choćby do najbliższego nam miasta parku lub miejsca które jest ciekawe a na naszą kieszeń . A jak już nie starcczy sił to zostaną:książki, zdjęcia i pogaduchy z żoną  . Pozdrawiam serdecznie :-).
Nadrzędny Autor Zygmunt Dodany 2014-06-07 05:35
W odpowiedzi dla: amalian
Brawo! Bardzo się cieszę, że jeszcze (razem) dajcie radę. Trzymam kciuki. Mnie udało się niemal zlikwidować spastykę nóg,  ale niedowłady pozostały, i z nimi walczę. Ale nie o tym chciałem mówić. Ja również próbuję i nie poddam się. U mnie utrudnieniem dodatkowym jest szczątkowe widzenie. Na geny nic nie poradzę. Żona stała się nie tylko moim pomocnikiem to i sprawozdawcą. :-) Potwierdzam Twoje stanowisko. Trzeba walczyć o każdy kawałek Świata. :-)
Nadrzędny Autor Zygmunt Dodany 2014-06-06 12:14
Musimy się wydostać, i się wydostaniemy, tyle, że razem Polak z Polakiem. Osobno nic nie ma sensu.:-))
Nadrzędny - Autor 62norbi03 Dodany 2014-06-06 12:24
Walduś, My jesteśmy teraz wstanie bezwładnego lotu w dół, a jak uderzymy i roztrzaskamy się, to będziemy myśleć jak się pozbierać a potem jak się pozbieramy, o ile nam na to siły pozwolą, to będziemy myśleć jak zrobić krok ku górze... O ile pozwolą nam inni...
Nadrzędny - Autor WaldusNieKiepski Dodany 2014-06-07 07:41
Powoli się pozbieramy i wydostać zdolamy .
Dzień dobry forum -rumorum .
Położyłem się o 4 iwstalem o 7 . Czas zacząć nowy dzień :-)
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-06-07 09:37
Odbijesz sobie drzemkami w dzień. A ja pospałam do 8:45, co jest wyjątkiem w regule wstawania ze skowronkami.:-)
Nadrzędny - Autor 62norbi03 Dodany 2014-06-06 13:57
Tak, Zygmuncie, będzie lepiej, lecz na tamtym świecie... My, tzn. nasze pokolenie, ani ci o dwie dekady młodsi doczekamy "poprawy na gorsze"...
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-06-07 09:39
Norbi:) Nie siej defetyzmu, traktor ma trzy koła dobre.:-))))))
Nadrzędny Autor 62norbi03 Dodany 2014-06-07 13:04
W odpowiedzi dla: w-zetka

>Norbi:) Nie siej defetyzmu, traktor ma trzy koła dobre.:-))))))


A ja już widziałem traktory na dwóch kołach http://img2.sprzedajemy.pl/540x405_agzat-slowacki-traktorek-dwukolo-34982187.jpg
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-06-07 10:23
Norbercie, to na dobry nastrój.:-) http://www.youtube.com/watch?v=f8Cd2LT-PLM
Nadrzędny - Autor 62norbi03 Dodany 2014-06-07 12:56
To ja wykonuję własnoręcznie na tym filmie, a utwór nazywa się "Rosengarten" (Różana melodia)
https://www.youtube.com/watch?v=yI8LH42XtcQ 
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-06-07 13:00
Rosengarten to chyba różany ogród.
Nadrzędny - Autor 62norbi03 Dodany 2014-06-07 13:07
Sorry miało być "Rosenmelodie"  :-)  czyli, różowa melodia
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-06-08 09:24
Mnie się podobało. Lubię kiedy ktoś gra w domu. Gdybym wygrała milion, a nie wygram, bo nie gram w totka, to bym zaprosiła Rafała Blechacza do jednego z dwóch moich ulubionych zamków na tydzień koncertowy. Bez publiczności.
Nadrzędny Autor Zygmunt Dodany 2014-06-08 10:29
I to by były wrażenia artystyczne. :-)))))
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-06-11 21:34
Jakim trzeba być człowiekiem żeby w upalny dzień zamknąć dziecko w aucie na kilka godzin. :-(
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-06-12 06:13
Tak, lecz w tv pokazali symulację, jak ludzie reagują na płaczące dziecko zamknięte w samochodzie, (lekko opuszczona szyba). Efekt żenujący. Nie bronię Ojca, lecz nie znamy wszystkich faktów.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-06-12 07:51
Jakich faktów się doszukujesz? Usprawiedliwiała by go tylko jego własna śmierć. Nikt normalny nie zrobi tego innemu człowiekowi, a nawet zwierzęciu.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-06-12 08:01
I następny przykład nieodpowiedzialności.
http://www.fakt.pl/wydarzenia/kolejne-dzieci-uwiezione-w-rozgrzanym-samochodzie,artykuly,467624.html

Jakby tam zostawił telefon komórkowy, to by po niego zaraz wrócił. :-(
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-06-12 08:14
Wzywali ojca przez megafon i nie przyszedł. I jeśli mogę zrozumieć (nie akceptować!), kogoś, kto tak ma zawaloną głowę problemami (pracoholicy), że zapomina o bożym świecie, to ten drugi przypadek świadczy o głupocie.
Wczoraj cały dzień media powtarzały tragedię dziewczynki, a ten jakby nigdy nic. Dobrze, że chociaż ludzie się nauczyli i reagowali.
Tamten ojciec chyba się nie podniesie z tragedii, a jeśli, to upłyną długie, długie lata?
Nadrzędny - Autor Staruszka123 Dodany 2014-06-13 17:45
CZY NIGDY GDY BYLISCIE RODZICAMI NIE ZDARZYŁO SIE WAM ZE ZOSTAWILISCIE DZIECKO W SAMOCHODZIE BO PEDZILISCIE NA CHWILE NA POCZTE ALBO DO APTEKI I TO SAMO TYCZY SIE PSA?NIGDY ALE TO NIGDY???GDY LIDZIA,WZETKA NACH CZY ZYGA BYLISCIE MŁODZI Z ZAWALONA KŁOPOTAMI GŁOWA NIGDY WAM SIE NIE ZDARZYŁO,NIGDY SIE NIKOMU NIE ZDARZYŁO???
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-06-13 17:57
Dlatego napisałam, że rozumiem pracoholika, ale nie usprawiedliwiam. Nie zdarzyło mi sie zapomnieć o dzieciach w żadnej sytuacji. Natomiast nad morzem urwała mi sie wnuczka. Stałyśmy za goframi i byłam tak pochłonięta czytaniem menu, zastanawianiem się, co jej kupię, szykowaniem pieniędzy, że nie zauważyłam, ze odeszła. Poszła na szczęście na plażę do rodziców (byli niedaleko), ale strachu się najadłam.
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2014-06-13 18:10
Ja również nigdy nie zapomniałam o dzieciach. Woziłam je samochodem, ale nie zostawiałam dzieci samych w aucie.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-06-13 19:38
Panowie pewnie mecze oglądają więc na forum cisza.
Nadrzędny Autor Zygmunt Dodany 2014-06-13 20:54
Nie mogę wypowiadać się na temat tragicznego zdarzenia, jak i nie szukam motywów, pytając dla czego? Mnie nie zdarzyło się nigdy, bym pozostawił syna bez opieki. Zresztą obaj wyczuwaliśmy instynktownie własną nieobecność. Tak już było. Zresztą nas obu pilnowała Żona. :-)))
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2014-06-17 19:19
Bóg daje mi odwagę proporcjonalnie do moich cierpień. Czuję, że teraz nie mogłabym znieść więcej; ale się nie boję, bo jeżeli cierpienia wzrosną, On pomnoży w tym samym czasie moją odwagę. (Św. Teresa z Lisieux)
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2014-06-18 20:54
Marzenia
"Dreeeeam, dream, dream, dream".
     Muzyka brzmiała z daleka jak małe srebrne dzwoneczki. Ogromne białe płatki śniegu tańczyły w powietrzu - wirując z wdziękiem jak baletnice z najlepszego musicalu. Zatrzymując się na moment w świetle ulicznych lamp jak modelki w świetle fleszy fotografów, całując nosy i policzki przechodniów, zmęczone, miękko opadały w dół. Ciepłe światła dekoracji Bożonarodzeniowych migotały w wystawach sklepowych. Stare miasto wyglądało jak kartonowy teatr! Och, jak cudownie, wdychałam całą sobą tę unikatową atmosferę świąt.
    Wieczorem przed snem pomyślałam, że jednak cieszę się, że biuro, w którym pracuję, przeniesiono w okolice Starego Miasta. Przypomniało mi się, że marzyłam kiedyś o tym, żeby pracować na Starym Mieście, otoczona starymi murami, pomiędzy kościołami, które przeżyły już tak wiele. Takie małe, dziecinne, zapomniane, marzenie. O którym oczywiście zapomniałam i nie szukałam pracy szczególnie w tym miejscu.
    A teraz zdumienie. Pan Bóg pamiętał o takim małym marzeniu? Zdumienie, że jednak to prawda: my śpimy, a w trakcie naszego snu, Pan Bóg spełnia nasze marzenia. Nawet te najmniejsze. Kimże jestem, że o nich pamięta?
    Myślałam o tym, kładąc się spać....
Nagle poczułam, że ktoś mnie budzi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Anioła siedzącego obok mnie.                                                            - Przyszedłem aby odpowiedzieć na twoje pytania - powiedział.
Wziął mnie za rękę i zaprowadził do okna:
- Spójrz w górę.
Spojrzałam... a w górze było czarne niebo pełne świetlistych gwiazd.
- Widzisz gwiazdy? - kontynuował - to właśnie ludzkie marzenia i życzenia. Ludzie marzą, mają głowy pełne snów. Kładą się spać, a te marzenia są w nich, krążą nad ich głowami. A wtedy my, Anioły, w samym środku nocy przychodzimy do ludzi, aby zebrać te marzenia. I umieszczamy je na niebie!!. To jest cała tajemnica!! Zbieramy wszystkie marzenia, nawet te najmniejsze. Pan Bóg powtarza nam: "ludzkie marzenia to bardzo cenny wymiar ludzkiego życia. Dlatego uważajcie i bądźcie bardzo ostrożni. Nie pozwólcie, aby jakiekolwiek marzenie zostało upuszczone".
Przerwał i spojrzał na mnie. Wpatrywałam się w niego, a on uśmiechnął się.
- Ale. Musisz pamiętać. Jest jeden warunek. Jeden bardzo ważny warunek. Tylko jeśli ten warunek jest spełniony, jesteśmy w stanie zebrać marzenia. Jest to możliwe...
Usiadł na parapecie i patrzył na mnie uważnie.
.... Jest to możliwe tylko wtedy, gdy marzenie zostało powierzone Panu Bogu.
- Co to znaczy? - zdziwiłam się.
- To jest proste. Wystarczy, że przed snem powiesz Panu, że oddajesz Jemu swoje marzenia i poprosisz, aby On się nimi zaopiekował.
- To rzeczywiście proste! - znowu byłam zdziwiona, tym razem, że to takie proste.
- Wydaje się to rzeczywiście proste - powiedział Anioł, ale wyglądał trochę smutno - Ale w praktyce... nie zawsze jest to takie łatwe. Są ludzie, którzy nie wierzą w Boga, nawet o Nim nie myślą, więc nie ma szans, aby oddali Bogu swoje marzenia. Inni znowu nie chcą oddać Panu Bogu swoich marzeń. Boją się, że je stracą na zawsze. Trzymają je w sobie i nie wiedzą, że przez to nie mogą być one spełnione. Inni znowu zupełnie przestali marzyć, gdy dorośli. I to wszystko jest dla nas, Aniołów, bardzo smutne.
Westchnął. Chciałam go objąć i pocieszyć, ale bałam się ruszyć, żeby nie zniknął. Na szczęście za moment znowu się uśmiechał.
- Jednak mamy również powody do radości. Wiele, wiele ludzi marzy i powierza Bogu swoje marzenia. A my zbieramy te powierzone Bogu marzenia i wieszamy na nieboskłonie. I w tym momencie marzenia staja się częścią świata - od tej pory nigdy już nie zgina.
A Pan Bóg... On nigdy nie zapomina o waszych marzeniach i wie dokładnie, które gwiazdy są czyje.
Uwielbia przechadzać się po niebie pomiędzy nimi. Ogląda je i cieszy się każdą gwiazdą, nawet jeśli jest bardzo mała i niezdarna, i świeci bardzo niepewnie. Cieszy się, bo każda gwiazda jest wyrazem zaufania człowieka do Boga.
- No, dobrze - przerwałam - ale czy Pan Bóg spełni każde marzenie? Znam ludzi, którzy marzyli i ich marzenia nie spełniły się. No tak, mówiłeś, że mogły być marzenia nie powierzone Bogu. Ale jeśli są powierzone, czy zawsze są spełniane?
- Masz rację. Ludzie mają też czasem marzenia, które nie zawsze są dobre dla nich. Oni sami nie zawsze to wiedzą, bo tylko Bóg jest Tym, Który Wie Wszystko. Ale ludzie, którzy ufają Bogu, wiedzą też, że On zweryfikuje ich marzenia, używając swojej Mądrości, Dobroci i Miłości. I to On decyduje, które marzenia mają zostać na zawsze na niebie - i świecić Blaskiem Gwiazd Zaufania (a cieszy się nimi, jak wszystkimi innymi), a które mają zostać spełnione i kiedy jest Czas ich spełnienia. Które gwiazdy mają zostać połączone, a które rozdzielone. Które muszą być ociosane, które muszą nauczyć się większej pokory, a którym trzeba dodać odwagi. Tutaj my Anioły mamy dużo pracy. To nasza rola przekonać Nieśmiałego Marzyciela, że bez jego działania, Bóg sam nie może wiele zdziałać. Bóg z każdego snu wyciąga tę dobrą cząstkę, łączy ją z inną i w tym sensie każde marzenie, nawet jeśli jest bardzo niedobre w filozofii Bożej, zostaje przemienione w Dobro w momencie, gdy zostanie powierzone Panu Bogu.
Rozumiesz więc, co znaczy, że możesz spać, a marzenia się spełniają? Tylko trzeba je mieć. I mieć je w Panu. Każdy może ich mieć tyle, ile tylko zapragnie. Pan Bóg raczej smuci się ich brakiem, niż nadmiarem. I wiesz co, powiem tylko tobie, że twój zbiór gwiazd jest ostatnio bardzo mały. Pan Bóg nie za bardzo ma z czego wybierać. Czy coś się stało?
Ach, muszę lecieć. - zerwał się nagle, nie czekając na moją odpowiedź. - Wiesz, za parę dni obchodzimy Urodziny Naszego Pana i z tej okazji przygotowujemy Program Niespodzianek dla Ziemi i na nasze przyjęcie w niebie. Mamy skrzydła pełne roboty!! Pomyśl o tym co powiedziałem, a ja wrócę pewnej nocy, by odpowiedzieć na twoje dalsze pytania.
Wstał i ....zniknął. Po minucie zobaczyłam go za oknem, wiszącego w powietrzu. Zapukał w okno i powiedział (nie wiem, jak to się stało, że słyszałam jego łagodny cichy głos, ale słyszałam).
- Zapomniałem powiedzieć!. To okres Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Bardzo ważny czas dla ludzi, w którym to czasie pojawia się szczególnie dużo marzeń i życzeń. Pamiętaj! Gdy w czasie świąt będziecie składać sobie nawzajem życzenia, wieszajcie te marzenia od razu na niebie! To bardzo pomoże nam w pracy!

     Pomachał mi i odleciał.

     A mi nasunęło się jeszcze jedno pytanie.... a może niedowierzanie....

     Czy my, dorośli, mamy rzeczywiście tak beztrosko marzyć jak dzieci?

     Ale jego już nie było, aby odpowiedzieć na moje pytanie.

     Zostałam tak z oczami utkwionymi w niebo, myśląc o gwiazdozbiorze własnych marzeń.

     Po długiej chwili.... położyłam się dalej spać. Postanowiłam mieć wiele marzeń i ogarnęło mnie silne nieodparte przeczucie, że coś pozytywnego wydarzy się wkrótce.

Legendy chrześcijańskie
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-06-19 00:06 Zmieniony 2014-06-19 00:11
Stała się rzecz niesłychana - przyszło mi do głowy zaproponowanie tematu temu forum. :-) Bardzo dużą przyjemność sprawił mi pewien wątek napotkany zupełnie gdzieś indziej i jestem ciekawa, czy da się tutaj pomysł przenieść.

Opowiedzcie mi proszę jakąś historię - dowolnie krótką lub względnie długą - o kimś, kto zrobił coś inspirującego/odważnego dla innych. Są tylko dwa zastrzeżenia:

1) Nikt nie chwali siebie. :-)
2) Historia musi dotyczyć kogoś, kogo znacie lub znaliście "w realu" (w razie potrzeby, można zmienić szczegóły identyfikujące osoby)

Zobaczymy, czy się jakichś historii doczekam, jak tu za jakiś czas wpadnę.

---
- Jedna z moich dawnych znajomych była wolontariuszką w hospicjum dziecięcym. Miała wtedy siedemnaście lat. Do dzisiaj nie mogę wyjść z podziwu ile odwagi trzeba, żeby w tym wieku coś takiego robić.
- Z rzeczy mniejszych, ale niewątpliwie inspirujących: na studiach miałam znajomą, która - i z powodu braków w kasie, i z powodów organizacyjnych - często niedojadała. Jeden z naszych wspólnych znajomych uparł się, że będzie pilnował, żeby jednak miała jakiś ciepły posiłek. I o ile wiem, całkiem dobrze mu to wyszło. Czasem udzielenie komuś konsekwentnie "małej" pomocy, której akurat bardzo potrzebuje, jest sztuką samą w sobie.
Nadrzędny - Autor Kobieta A. Dodany 2014-06-19 15:39
Pomysł b. dobry, mógłby być to zupełnie odrębny wątek :-)
Nadrzędny - Autor amalian Dodany 2014-06-19 18:48
Rozumiem, że ci robiący zakupy w Biedronce są również brani pod uwagę ;-))))
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-06-19 20:53 Zmieniony 2014-06-19 20:58
Nie wiem kogo pytasz. Jeżeli mnie, to chyba jestem głupia, bo nie wiem co ma Biedronka do tego. :-) Ostrzegam, że od dawna nie oglądam prawie żadnych reklam, więc pewnie wypadłam z obiegu, czy coś.
Nadrzędny - Autor amalian Dodany 2014-06-19 21:56
o znacie lub znaliście "w realu"

sorry, to miał być żart :-)....Pozdrawiam :-).
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-06-19 22:42
Ach, już myślałam że insynuujesz, bo ja wiem, niską jakość produktów czy coś. :-)

To jak - będzie jakaś historia?
Nadrzędny Autor amalian Dodany 2014-06-19 22:49
Nie znam takich osób, więc zamieniam się w słuch :-). A raczej czyszczę okulary i czekam ;-) .
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-06-21 08:35
Iota, gdyby tak pominąć pierwszy punkt, to może łatwiej byłoby opowiedzieć historię. :-)))))))))  Poważnie jednak mówiąc, mam jakąś czarną dziurę w głowie.  Poznałam w swoim życiu wartościowych ludzi, a nie potrafię w tej chwili o nich napisać. Do tego też potrzebuję swego rodzaju natchnienia. 
Nadrzędny - Autor Kobieta A. Dodany 2014-06-21 15:34
W ostatniej chwili zobaczyłam ten post: Lidzia pisz w wątku, który specjalnie utworzyłam i nie ma żadnych warunków - napisz to co akurat chcesz, pamiętasz, przypomniało Ci się :-) :-) Ludzie wcale nie muszą być "wartościowi", mogą być "potworami" ale to tworzy jakieś "przesłanie" :-)
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-06-21 15:48
Ok, jak będę miała "natchnienie". :-))))))
Nadrzędny - Autor Kobieta A. Dodany 2014-06-24 19:48
Ty nie czekaj na"natchnienie', Ty masz wenę zawsze - jak pisałaś chyba w " bajkach" napiszesz i tu :-)
Nadrzędny Autor Staruszka123 Dodany 2014-06-24 20:06
KOBIETOA DZIEKI WIESZ ZA CO,TEZ CIE POZDRAWIAM.;-)
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-06-24 20:12
KobietA. Za Bajki niektórzy zapałali "świętym" oburzeniem i chcieli mnie "zlinczować". :-)))
Nadrzędny - Autor Kobieta A. Dodany 2014-06-24 20:22
Olej to! Zwyczajnie :-) Co Ci zależy Lidzia :-)
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-06-24 20:24
Olałam i dlatego tu jeszcze klikam. :-)
Nadrzędny Autor Kobieta A. Dodany 2014-06-24 20:25
:-) :-) :-)
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-06-24 22:55
Pomysł Ioty:

>Opowiedzcie mi proszę jakąś historię - dowolnie krótką lub względnie długą - o kimś, kto zrobił coś inspirującego/odważnego dla innych.<


Czas komuny. Jakieś dwadzieścia lat po wojnie. Wtedy jeszcze nawet przez myśl zwykłym ludziom nie przeszło słowo "integracja", a niepełnosprawność często jeszcze uważano za karę Bożą. W tych  latach dzieciaki bawiły się swobodnie w parkach, na ulicach i przy trzepakach bez większych obaw ze strony rodziców, że coś złego im się przydarzy. Grupa dzieci z okolicznych domków co dzień spędzała ze sobą dużo czasu na różnych zabawach. Był wśród nich Romuś. Chłopak lekko niepełnosprawny fizycznie i psychicznie. Grupa niby go nie odrzuciła, ale nie był w pełni akceptowany. Troszkę się z niego podśmiewano. Wtedy pojawiła się wśród dzieciaków troszkę starsza koleżanka. Miała w sobie coś takiego, że dzieciaki do niej lgnęły, a najbardziej wychowywany przez samotną  matkę Romuś. Cesia, tak do dziewczyny mówiły dzieci, przynosiła im pierogi z truskawkami, a jak już wszystkich ugościła, to z ogromnej torby wyciągała książki, kartki, ołówki i wielką tablicę z kredą. Taką miniaturkę szkolnej tablicy. Bóg raczy wiedzieć skąd to wszystko miała i jak udało się jej to przytaszczyć pod płot przy ogródkach działkowych. Uczyła dzieciaki literek i czytała różne opowiadania. Zawsze najbliżej niej był Romuś. Bardzo troszczyła się o niego. Dzięki niej dzieciaki go w pełni zaakceptowały. Po latach Cesia została nauczycielką. A Romuś? Romuś nie dożył dorosłości. Umarł, bo jego mama nazbierała grzybów w parku, nakarmiła go nimi i nie pozwoliła lekarzom go ratować. To już jednak inna historia.
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Nocne rozmyślania (Strona 112) (1869015 - wyświetleń)
1 2 3 4 5 6 7 8 ... 134 Poprzednia strona Następna strona  

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill