Czytając dzisiejsze posty az chce sie powiedziec,ci niepełnosprawni maja takie podłe zycie a jeszcze sie grzeja jak tylko znajdzie sie powod lub bez powodu. Powodem juz jest czyjas zabawa moze nie najwyzszych lotow ale zabawa berek tez nie jest sudoku a jednak cieszy.Jacys rąbnieci sa czy co?I powiem jeszcze cos .Ja takie odniołem wrazenie po wejsciu dzisiaj tutaj ,ja ktory tu juz byłem nie raz a co powiedza ci ktorzy wchodza tu po raz pierwszy?
Pozdrawiam wszystkich,szczegolnie Nautka i Amalina trzymajcie sie chłopy i walczcie o siebie!!!!
Tadek brachu ciesz sie zyciem,Dziewczyny badzcie stale piekne i młode,Val to miejsce jest fajne i nie poddawaj sie.
O darze oliwek
Dawno, dawno temu, bóg wiatru postanowił się zemścić na pewnej wiosce, z której nie dostawał już żadnego daru. Najpierw miał zniszczyć płody ziemi, a następnie samych ludzi.
Ziemia wydawała tam tylko oliwki, które hodowano z wielkim zamiłowaniem. I właśnie dlatego stało się to, co się stało. Rośliny bowiem są wdzięczne tym, co je kochają. Kiedy drzewka pojęły zamiar bożka, zapragnęły podziękować ludziom, dając im przykład.
Tak więc, pewnej nocy, bożek wyładował całą swoją wściekłość na gaju oliwnym. Rzucił się na niego z niesłychaną gwałtownością, przeraźliwie wyjąc. Ale oliwki przygotowały się na przyjęcie ataku. Każde drzewko splotło swoje gałęzie z gałęziami sąsiedniego drzewka, tak, że tworzyły jakby jedną, ogromną i gęstą roślinę, wewnątrz której bożek wiązł, na próżno szukając choćby jednego drzewka do wyrwania. Powtarzał natarcie raz, dwa, trzy razy, aż wreszcie, wyczerpany, padł w dolince.
Jakiś człowiek pojął niezwykły dar oliwek. Pobiegł do wioski. A kiedy bożek wiatru odpoczął i zaczął dziko świstać po ulicach i spadł jak jastrząb na chatki - nie znalazł w nich nikogo. Wszyscy mieszkańcy zebrali się w świątyni: pośrodku dzieci, następnie kobiety, a za nimi mężczyźni. Wszyscy razem tworzyli jeden wielki, zwarty kwiat; mieli złączone ręce i ramiona, złączeni byli w jednym wielkim uścisku. Bożek wiatru odstąpił od zemsty.
Właśnie w owym czasie odkryto solidarność. Mówi się o niej jeszcze i dziś, choć teraz zbyt wiele rąk zwisa obojętnie...
Pier D'Aubrigy
Autor lidian
Dodany 2013-09-22 18:25
Błogosławieństwa starego człowieka
Błogosławieni ludzie, którzy rozumieją,
że moje nogi teraz wolniej chodzą
i moje ręce drżą.
Błogosławieni niech będą, którzy o tym myślą,
że moje uszy już niedobrze słyszą i że nie wszystko zaraz rozumiem.
Błogosławieni niech będą, którzy wiedzą,
że moje oczy już źle widzą.
Błogosławieni niech będą, którzy mi nie wymyślają,
gdy coś mi z rąk wypadnie,
i którzy mi pomagają odnaleźć swoje rzeczy.
Błogosławieni niech będą, którzy się do mnie uśmiechają
i ze mną w pogawędkę się wdają.
Błogosławieni niech będą, którzy zauważają moje dolegliwości
i próbują moje cierpienia pomniejszyć.
Błogosławieni niech będą, którzy pozwalają mi odczuć,
że jestem kochana, i którzy się czule
ze mną obchodzą.
Błogosławieni, którzy przy mnie zostają,
gdy idę już drogą do wieczności.
Błogosławieni wszyscy, którzy są dla mnie dobrzy.
Oni pomagają mi myśleć o dobrym Bogu.
A ja ich na pewno nie zapomnę,
gdy będę kiedyś u Niego!
Phil Bosmans