>Może ktoś się teraz odniesie do Twoich sześciu punktów, napisze o sobie w ich kontekście.>
Bardzo dobry pomysł W-zetko... Ostatnio napisałem pod postem na facebook\u komentarz na stronie mojego serdecznego przyjaciela, byłego działacza partii RDN (Razem Dla Niepełnosprawnych) podaję linka, jeśli ktoś ma konto na "FB" to może przeczytać
Link do postu, kliknij tuDla niektórych ten post i komentarze nie będą czytelne bo nie mają konta na "FB", więc zacytuję mój komentarz:
Bariery na drodze rozwoju osób niepełnosprawnych będą tak długo, dopóki sami niepełnosprawni nie wyjdą na ulice, ponoć jest ich około 7milionów... To więcej niż nie jedno duże światowe miasto... Bariery na drodze rozwoju osób niepełnosprawnych będą tak długo, aż niepełnosprawni skończą z biernością i zaczną interesować się jak dostać się do samorządów gdyż owe samorządy są w większości odpowiedzialne za niski standard życia osób niepełnosprawnych. Jak również, bariery na drodze rozwoju osób niepełnosprawnych są wynikiem tego, że duża część osób z niepełnosprawnościami nie inwestuje w edukację a także nie otwiera firm w których mogliby zatrudniać innych niepełnosprawnych...Podczas obecności na zebraniach, sesjach, spotkaniach i dyżurach z radnymi wyrobiłem się swoiste zdanie o niepełnosprawnych mieszkańcach mojej gminy. Moje zdanie jest może surowe, jednak moim zdaniem obiektywne, gdyż przeprowadziłem swoisty sondaż z którego wynika iż większość niepełnosprawnych unika tematów o respektowaniu swoich praw publicznie i jawnie... Gdy zapytałem, dlaczego pan/i nie przyszedł/szła na spotkanie lub dlaczego pan/i nie powiedział/a prawdy na spotkaniu?
Odpowiedzi były takie:
Bo nie lubię się wypowiadać publicznie na te tematy.
Bo jak powiem prawdę, to obawiam się, że odbiorą mi świadczenia, zapomogę.
Bo nie znam swoich praw.
Bo nie mam ochoty.
Bo źle się czuję.
Bo rodzina/opiekun mnie nie puścił.
Bo ja stara baba/chłop palnę coś i wszyscy będą plotkować na mój temat.
Bo tam byli urzędnicy, marszałek sejmiku, starosta powiatowy, burmistrz, komendant policji.
A co tam dawali.
A co będę z tego miał/a.
Zaś ze strony zdrowych znajomych dostawałem takie rady:
Synek, siedziałbyś w domu, masz rentę, wszyscy cię szanują, jak będziesz tak szumiał, wrzeszczał na tych sesjach, to sobie sam przysporzysz problemów a wszyscy znajomi którzy ci pomagali odwrócą się od ciebie bo za dużo żądasz od urzędów, za dużo marudzisz o jakichś tam barierach, przecież ty chodzisz a jak nie będziesz umiał chodzić to zawsze możesz ładnie poprosić... itd...
A jak dowiedzieli się, że zamierzam startować w wyborach do Rady Gminy, to padały takie pytania:
A co ty tam będziesz robił?
Jak sobie dasz radę, skoro ty masz problemy z mową i słuchem?
Nie boisz się, że jak za czymś źle zagłosujesz to cię pociągną do odpowiedzialności albo za głupka cię zrobią by sobie wytrzeć ręce na Tobie??? itd. itd...
Jak grywałem, to jak ustawiałem, podłączałem sprzęt, to wyczytywałem z ust ludzi obecnych na salach takie słowa:
On gra?
Co on tu robi?
Jestem ciekawa/y jak on się da rady... itd...
A jak już grałem, to nawet byli tacy, co przychodzili sprawdzić czy ja naprawdę gram, czy tylko udaję że gram. Nie potrafiłem się odgonić tych gapiów, jednak przywykłem do takich scen, końcu musiałem bo to był mój kawałek chleba, moje środki na leki i rehabilitację...
Moje doświadczenie jest takie, że w Polsce osoby niepełnosprawne sami sobie nieświadomie krzywdę robią ulegając presji sprawnych, ta presja to jest w postaci wyżej opisanych scen i przeżyć, porad i szantaży, próśb i gróźb...
Uważam, że wszystkiemu winna jest paskudna polska mentalność zarówno wśród pełnosprawnych jak i niepełnosprawnych, dopóki nie zmieni się polskie przeświadczenie, że osoba niepełnosprawna jest w jakichś sposób gorsza a zaś wśród niepełnosprawnych, że oni nie mogą się wypowiadać za siebie ulegając sugestiom zdrowych lub mający interesy w tym chaosie, to jeszcze bardzo dużo wody upłynie do morza ze wszystkich polskich rzek nim zacznie się cenić człowieka takim jakim jest, mam tu na myśli niepełnosprawnych jak i, sprawnych... Gdyż jest bardzo cienka granica przejścia z pełnoprawności na niepełnosprawność lecz w odwrotną stronę to jest bardzo trudne i kosztowne a w dużo przypadkach wręcz nie możliwe..
Dlatego kładę nacisk na bierność, na oczekiwanie na tego "Mesjasza" który wszystkie sprawy osób niepełnosprawnych weźmie w swoje ręce i najlepiej jeszcze poda im wszystkim pod nos, ponieważ kto jak kto, to my jako niepełnosprawni, jako duża liczebnie grupa ludzi (około 6,6 miliona) nie weźmie swoich spraw swoje ręce, to nigdy władza nie będzie respektowała od deski do deski naszych praw a konwencje i karty praw Osób Niepełnosprawnych będą dla nich pustymi karkami papieru które można spalić lub tyłek wytrzeć, a nasza bierna i naiwna postawa władzy i ludziom mającym interes w nierespektowaniu naszych praw do normalnego życia jest na rękę, gdyż ciągną z tego tytułu nie zmierzone dużo korzyści...
Warto przemyśleć te powyższe słowa, po czym zawinąć rękawy i powiedzieć sobie:
KONIEC Z BIERNOŚCIĄ I NAIWNOŚCIĄ!!! A TYM NIE PRZEKONANYM ZADAĆ PYTANIE: CHCECIE ZMIAN??? A JAK NIE BĘDZIE ODPOWIEDZI, TO ODPOWIEDŹ BRZMI. ZACZNIJCIE OD SIEBIE SAMYCH... bo nikt inny tego nie zrobi za NAS!!!