www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Wpływ Kościoła Katolickiego na życie wszystkich obywateli. (Strona 77) (1288187 - wyświetleń)
1 2 3 4 5 6 7 8 ... 82 Poprzednia strona Następna strona  
Nadrzędny Autor StaszekT Dodany 2015-08-10 14:26
Kościół się za bardzo panoszy.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2015-07-12 16:00 Zmieniony 2015-07-12 16:15
Dzięki za wyjaśnienia. Tak przy okazji, nie można tych kościołów darować dla ubogich. Jak bym miała taka kasę, jaką ma Kościół, to bym to zrobiła, nawet we własnym dobrze pojętym interesie wpływów.

> i niech Ci Bóg błogosławi


I wzajemnie Iota, nawet z żartobliwym: a masz z powrotem i z nawiązką :-)
Słowa budują, słowa rujnują...Powiedziane jest ludziom, co zwiążecie na Ziemi, będzie związane w niebiesiech. A więc  życzenia z serca płynące się sprawdzają obustronnie. Przynajmniej powinny wg moich przekonań "kwantowo niereligijno-religijnych".;-)
Złośliwości się odbijają jak od muru, albo pola siłowego i wracają do nadawcy? A drobne złośliwostki? O mamo....jaki człowiek umie nad tym panować? Więc może chodzi o czyste serce tak ogólniej?
Kurcze, a co jest to czyste serce, jeśli każda religia ma inne kryteria? Więc lepiej bez religii, a z etyką i to w skali świata.
Tyle tajemnic skrywa świat i Wszechświat, a nauka stara się to wyrwać. Coś tam się udaje, ale, czy cząstka jaką jest ludzka świadomość, może ogarnąć Całość?  Uważam, że nie i dlatego wolę śledzić naukę niż słuchać wymyślnych i wymyślanych na przestrzeni historii dogmatów-rozporządzeń.
A tam w nauce aż wrze od nowych teorii, nowych interpretacji i krytyki.  I niektóre teorie naukowe są całkiem duchowe, że tak powiem.
To było 'słowo na niedzielę', można sobie czytać w inne dni tygodnia też.:-)

ps. I "dodatek parafialny" do poczytania dla odprężenia, bo to tylko takie odpryski i echa z ech różnych:
http://innemedium.pl/wiadomosc/odkrycie-fal-grawitacyjnych-potwierdza-teoria-multiwersu
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2015-07-12 16:31 Zmieniony 2015-07-12 17:04

> nie można tych kościołów darować dla ubogich.


W kwestii technicznej: kościoła jako takiego nie można "darować dla ubogich". Bo to by oznaczało, bo ja wiem, schronisko, szpital. W każdym razie użytek świecki. I tak wtedy jest tak czy siak "deskakralizacja".

W tym konkretnym wypadku to zresztą nawet nie jest decyzja kościelna - jak podaje artykuł, który cytowałaś: "Władze miasta wystawiły na sprzedaż parafię wojskową". Jeśli grunt i budynek należą do władz miasta i władze miasta ją sprzedają, to władze miasta decydują, do kogo pójdzie i za ile.

Natomiast co parafia chce zrobić z budynkiem pokościelnym, który posiada, to już zależy od okoliczności. Są różne kwestie - jeśli parafia ma długi, to musi je z czegoś spłacić (a dobrowolnie zamyka się kościoły często właśnie dlatego, że nie da się ich utrzymać). Granie wielkodusznego na cudzych długach to zły interes. Poza tym, nie ma czegoś takiego, jak po prostu "darowanie ubogim" - tam by musiała powstać instytucja jakaś, no chyba, że wyobrażasz to sobie tak, że robimy tam po prostu metę dla bezdomnych w której nic nie ma (łazienki niet, łóżek niet - wszystko dokładnie tak, jak zostało po desakralizacji). A żeby prowadzić instytucję... potrzebne są pieniądze. Których parafia prawdopodobnie nie ma, skoro sprzedaje budynek po kościele. Czyli to by musiał chcieć wziąć ktoś, kto z jakichś powodów chciałby pokościelny budynek przystosować na instytucję dla bezdomnych (i ma, np. zezwolenia państwowe - to generalnie nie jest tak, że schronisko sobie powstaje z dobrej woli i powietrza, w dzisiejszych czasach). Jeśli akurat nikt nie chce w tym celu kupić, to nie odsprzedasz na to.

(i przy okazji adnotacja - parafie, zakony, diecezje, co do zasady mają każda własny budżet - tak, jak ja mam swój budżet, a mój Ojciec swój, chociaż nazwisko mamy jedno i się do siebie nawzajem, jako do rodziny, przyznajemy).

Oczywiście może ktoś robi na sprzedaży nieruchomości pokościelnych fortuny - nie wykluczam. Ale znacznie łatwiej się mówi "co ja bym zrobiła" jak się nie trzeba martwić tym, jak to w praktyce wyjdzie, bo się nigdy takim majątkiem nie obracało.

> Więc lepiej bez religii, a z etyką i to w skali świata.


Nie ma skutecznej etyki świeckiej "w skali świata". :-) W pewnym sensie w ogóle nie ma etyki świeckiej. Chociaż wcale mnie nie dziwi, że Ciebie właśnie do takiej ciągnie.

Nie ma żadnego materialnego, politycznego itd. powodu, żeby "być przyzwoitym". Ani nawet, co gorsza, nie ma standardów bycia przyzwoitym, które da się oprzeć o naukę, materializm itd. Owszem, znam ateistów, całkiem zresztą przyzwoitych ludzi, którzy wierzą że są przyzwoici "po świecku". Ale jak zejdziemy na rozmowy o tym dlaczego np. pewnych rzeczy "nie wolno" i czego właściwie robić "nie wolno" a co "należy", to im zostaje tylko "bo tak". Bo tak bo kto tak mówi? Ty? Ja? A co jak ten człowiek tam obok powie, że on się nie zgadza?

Dajmy na to jeden ateista jest tzw. "efektywnym altruistą" i uważa, że ważnym celem jest zmniejszanie cierpienia ludzkiego. Drugi jest hedonistą i uważa, że jak ma pieniądze, to może się spokojnie kąpać w szampanie albo mieć trzy Ferrari (w tym dwa nieużywane) i nic nikomu do tego. Trzeci jest niezwykle zmartwiony wysokim przyrostem ludności i w zasadzie jest za tym, żeby ludzie raczej wymierali - strzelał do nich nie będzie, ale karmić głodnych też nie zamierza (bo będą mieli dzieci). I tak się okazuje, że trzech "świecko etycznych" ateistów ma trzy różne etyki, Przy czym każdy siebie uważa za rozsądnego.
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2015-07-13 16:07

>W kwestii technicznej: kościoła jako takiego nie można "darować dla ubogich". Bo to by oznaczało, bo ja wiem, schronisko, szpital. W każdym razie użytek świecki. I tak wtedy jest tak czy siak "deskakralizacja".


A niby dlaczego nie można przekazać ubogim? Jeżeli Krk, jakby nie było bogata instytucja, otrzymuje od państwa nieruchomości za 1 % faktycznej ceny, to dlaczego Krk nie może za podobną cenę przekazać swoje nieruchomości ubogim.

>Nie ma skutecznej etyki świeckiej "w skali świata". :-) W pewnym sensie w ogóle nie ma etyki świeckiej. Chociaż wcale mnie nie dziwi, że Ciebie właśnie do takiej ciągnie.


Z tego wynika, że istnieje "etyka" katolicka i jak sądzę, jedyna czyniąca ludzi przyzwoitymi.

>Owszem, znam ateistów, całkiem zresztą przyzwoitych ludzi, którzy wierzą że są przyzwoici "po świecku". Ale jak zejdziemy na rozmowy o tym dlaczego np. pewnych rzeczy "nie wolno" i czego właściwie robić "nie wolno" a co "należy", to im zostaje tylko "bo tak".


Człowiek przyzwoity będzie nim zawsze bez względu na to, czy jest osobą wierzącą, czy ateistą. Żadna wiara nie czyni człowieka lepszym. Przykłady z historii przeczą, aby tak było, bo nawet w XXI wieku toczą się wojny i wierzący dopuszczają się zbrodni na tle religijnym.
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2015-07-13 18:41 Zmieniony 2015-07-13 18:46

> A niby dlaczego nie można przekazać ubogim?


Kościoła, w sensie budynku, który aktualnie ma ołtarz, tabernakulum itd. nie przekaże się na użytek świecki. Niczyj. Ani prezydenta, ani bezdomnych. Z tego bierze się cały temat dotyczący "desakralizacji", o którą pytała w-zetka. Oczywiście po desakralizacji budynek pokościelny można przekazywać, jeśli się jest właścicielem.

> Z tego wynika, że...


Jeśli istnieje coś takiego, jak obiektywne dobro i zło (ja tak wierzę - znam ludzi, którzy się upierają, że niczego takiego nie ma), to istnieje tylko jeden wzorzec idealny. Tak jak istnieje jedna informacja prawdziwa o tym, jaką mam pogodę za oknem (prawda "obiektywna").

I "niestety" postępowanie zgodnie z tym wzorcem dobra musi wynikać z przesłanek pozalgoicznych i pozamaterialnych. A to dlatego, że czasem dla przeżycia opłaca się skłamać, ukraść, zabić. Każdy to wie. Zachowanie etyczne jest wtedy (a) nielogiczne i (b) niebezpieczne (np. ludzie walczący z systemami totalitarnymi często kończyli na cmentarzu, ludzie wyrzekający się posiadania niewolników sami robili sobie finansową krzywdę, człowiek uznający za zasadę płacenie podatków musi ponosić koszty, których oszust podatkowy nie ponosi.). Porządne dobro czynione wobec kogoś innego niż biologicznie najbliższych nie jest ani proste, ani łatwe, ani oczywiste. Bywa niebezpieczne, kosztowne i kompletnie niezyskowne. A wtedy nie ma żadnego logicznego sensu.

Człowiek niewierzący w Boga może oczywiście czynić dobro. Zależnie od charakteru i nawyków, znacznie więcej niż "wierzący", który nie próbuje takich nawyków wykształcać i wystarcza mu np, odstanie niedzielnej mszy. Ale wypytywany o to dlaczego człowiek czyni dobrze jak mu się nie opłaca, prędzej czy później zacznie mówić językiem podobnym do religii. "Robię to bo tak trzeba" (a niby czemu trzeba?). "Robię to dla dobra ludzkości" (a czym się ludzkość różni od komarów?) "Robię to, bo życie ludzkie jest wartością" (czemu niby?). Rozmawiałam z całkiem dużą liczbą ateistów, którzy różne poglądy w tej kwestii mieli i jak doszliśmy do tego punktu gdzie pytam "A dlaczego prawda jest dobra, a kłamstwo złe, jak się bardziej opłaca" to pozostawało tylko "Bo tak." Bez uzasadnienia logicznego (ewentualnie zacznie mi opowiadać, że on o prostu dobro "preferuje", tak jak woli szarlotkę od makowca, co ma jeszcze mniej sensu).

To jest pogląd wiary. Niezależnie od tego, że np. taki człowiek nie uznaje religii instytucjonalnej, on najzwyczajniej w świecie WIERZY, że kłamstwo jest złe, także wtedy, gdy się opłaca.

> Żadna wiara nie czyni człowieka lepszym


A żadne ćwiczenia nie poprawiają muskulatury. :-)

Poglądy, jeśli się je ma na poważnie, mają konsekwencje. I te konsekwencje mogą ludzi wewnętrzne przymuszać np. do czynienia dobra wbrew swojemu interesowi ("Muszę sprzeciwić się dyktatorowi, pomimo że to niebezpieczne.", "Muszę płacić podatki, nawet jak na tym finansowo stracę". "Muszę mówić prawdę, nawet gdy mi się nie opłaca"). Albo przeciwnie, uzasadniać nic nierobienie ("I tak się nic nie zmieni", "Co ja mogę?", "Wszyscy tak robią") lub zachowania skierowane przeciw innym (np. "Ja jestem silniejszy, więc mogę wziąć, co chcę.")

Nawet człowiek niewierzący w daną religię (a wiem, bo sama w sporo nie wierzę) musi uznawać wiarę co najmniej za rodzaj poglądu. A zatem, jeśli jest świadomie wybrana i praktykowana, wiara może zmieniać zachowanie. Na dobre lub na złe, zależnie od tego, w co się wierzy.

Ateista również może mieć poglądy, których praktykowanie czyni go lepszym lub gorszym człowiekiem. Problem polega jedynie na tym, że nie może ich posiadania logicznie uzasadnić (bo bycie dobrym nie jest "logiczne"). A pozalogicznych wyjaśnień oficjalnie zwykle ateiści nie dopuszczają (bo musieliby zostać co najmniej agnostykami). :-)
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2015-07-13 19:19
"Masz gadane". :-)))  Lubię czytać Twoje posty. :-) Pozdrawiam. :-)
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2015-07-13 20:36

> Lubię czytać Twoje posty. :-)


Komuś sprawiają przyjemność. To chociaż tyle dobrze. :-)
Pozdrawiam (jak zwykle)
Nadrzędny Autor Jola11 Dodany 2015-07-14 08:31
Piszesz logicznie, wszystko jest spójne i z tego powodu dobrze się czyta :-)

Pozdrawiam :-)
Nadrzędny - Autor Jola11 Dodany 2015-07-13 19:39
[usunięte]
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2015-07-13 20:05 Zmieniony 2015-07-13 20:13

> Iota po raz kolejny tłumaczyła jak krowie na granicy tylko komu i po co?


Szczerze? Nie przeszkadza mi pisanie do ludzi nawet wtedy, kiedy podejrzewam, że sobie pozwalają na złośliwość. (a'la "Nikt nie musi myśleć", co sugeruje, że kto mi nie odpowiada ten głupi i nie myśli). Bo załóżmy, że to jest złośliwość (nie musiała być, mogła) - coś mi od tego ubyło? Nie. "Aj waj, w internecie obcy ludzie są (wydaje mi się) złośliwi". No katastrofa.

> Ty to wiesz :-)


"Wychowanie" i "charakter" nie bierze się z powietrza.

Na przykład ja jestem, co potwierdzają moi bliscy, osobą o charakterze gwałtownym i bardzo emocjonalnym oraz mam skłonność do cynizmu i złośliwości. Gdybym się świadomie nie uczyła trzymać języka za zębami, nie wyzłośliwiać, starać się (z dużymi trudnościami) zakładać, że ludzi warto traktować z szacunkiem nawet, jak na tym nie zyskuję itd. to byłabym dziś inna, niż jestem. Mniej uprzejma i mniej znośna. Decyzja, że chcę żeby było inaczej jest właśnie wyborem. I ćwiczeniem. Czyli czymś, co się świadomie "robi". A robię to świadomie dlatego, że takie mam poglądy.

Na tej samej zasadzie każdy inny człowiek może nawykiem albo utrwalić cechę charakteru, albo ją zmienić. To nie jest czarna magia - jesteś tym, co robisz. A to co robisz, wybierasz.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2015-07-13 21:15

> ...tematy na forum nie powinny nikogo zmuszać do myślenie, kto myśleć nie chce.


Tak napisałam, bo to właśnie pomyślałam, gdy napisałam post i w mojej subiektywnej(!) ocenie długo nie było sensownej odpowiedzi, a potem Kobietka napisała, że "Za dlugo bylo w miare normalnie na forum?Kto widzial jak mysz ucieka z Hostia niech sie zglosi."
No to wyciągnęłam wniosek, że skoro bez poważniejszych tematów było na forum spokojnie, to znaczy nie należy zmuszać ludzi do myślenia, gdy nie chcą. Na dodatek dopowiem, że raczej z pewną nutką goryczy to pisałam, niż złośliwości.


> Nie przeszkadza mi pisanie do ludzi nawet wtedy, kiedy podejrzewam, że sobie pozwalają na złośliwość. (a'la "Nikt nie musi myśleć", co sugeruje, że kto mi nie odpowiada ten głupi i nie myśli)


"Mowa jest źródłem nieporozumień" No, często bywa.... :-)
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2015-07-13 22:33

> w mojej subiektywnej(!) ocenie


Oczywiście, że to jest Twoja subiektywna ocena (wykrzyknik zbędny :-)). Obiektywnych opinii nie ma. :-) Tym niemniej, jest to przecież ocena negatywna (no chyba, że niemyślenie uznamy za pozytyw ale wątpię).

> to znaczy nie należy zmuszać ludzi do myślenia,


Można równie dobrze wyciągnąć kilka innych wniosków. Że akurat np. ta osoba Cię nie lubi i dlatego tak komentuje (tak jak do mnie ktoś inny pojechałby np. "nawiedzonym moherem" ). Albo, że pytanie jest niezbyt dobrze postawione (czemu według waszej wiary jest X [a w rzeczywistości wiara nie twierdzi X]). Albo, że ludzie którzy mogliby chcieć odpowiedzieć, nie chcą lub nie mogą, nie dlatego, że nie chcą myśleć tylko coś innego - może nie chcą ze mną rozmawiać, może nie mają czasu teraz, może rzeczywiście rozpisanie tego wszystkiego im się nie kalkuluje. Albo, że kiedyś sama mówiłaś, że się forum podzieliło według afiliacji religijnej i nikomu się w to nie chce włazić po raz kolejny, bo zestaw poglądów jest znany. Jest mnóstwo możliwości.

Po co akurat robić założenie negatywne?
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2015-07-13 22:40
"Są takie dni w tygodniu" była taka piosenka w czasach przedpotopowych.:-)
Nadrzędny - Autor Jola11 Dodany 2015-07-14 08:49
Rozumiem o co Ci chodzi, sama tak mam, ale cały czas tak się nie da. Ty jesteś kobieta z kręgosłupem, twarda, logiczna co wypracowałaś (jak piszesz). Ja "do spuszczenia pary" mam net – jak jakaś hmm... z teczką mnie głupotą wkurzy to spokojnie mogę jej kawą na trwałą chlapnąć, w realu nie. Najlepsze, że taka później po nocach nie śpi, kombinuje i pisze ;-)

Oczywiście, że:

>"Wychowanie" i "charakter" nie bierze się z powietrza.<


ale nie ma też nic wspólnego z wyznawaną religią bądź ateizmem.

W dzisiejszych czasach cynizm nie jest wadą, mnie tej cechy niestety brak. Mądra i fajna z Ciebie dziewczyna, jak mówią panowie: szkoda, żeby się taki towar marnował ;-)

Łał, przed chwilą dostałam tel. booo pismo odebrałam po terminie i jakże miło ze zrozumieniem instytucja mnie potraktowała :-) Podtrzymuję to co kiedyś pisałam: nie spieszcie się, nie ponaglajcie spraw :-)
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2015-07-14 12:16

> Ty jesteś kobieta z kręgosłupem, twarda,


Ty mnie nie znasz, więc nawet nie wiesz, czy ja o sobie prawdę piszę, czy się po próżnicy chwalę. Ostrożnie z niezasłużonymi komplementami.

>  Ja "do spuszczenia pary" mam net


No i tu się nie zgadzamy - w sieci są żywi ludzie. Wieszanie na nich swoich negatywnych emocji bo se muszę odreagować jest nie w porządku.
Nadrzędny Autor Jola11 Dodany 2015-07-14 18:47
Zakładam, że piszesz prawdę, inaczej w necie się nie da, czasem jesteś troszkę złośliwa ale w taki sposób, że Ci zazdroszczę. Poza tym czytam Twoje posty, a człowiek jest tylko człowiekiem i zawsze można coś wyczytać ;-) Np. wielokropek czy jak mu tam robił na mnie wrażenie takie, a nie inne (piszę oględnie) i po czasie z kłótni z Tadeuszem wyszło, że się co do niego nie myliłam.

>w sieci są żywi ludzie. Wieszanie na nich swoich negatywnych emocji bo se muszę odreagować jest nie w porządku.<


Może mało jasno napisałam. Negatywne emocje wywołuje konkretny nick w sieci, a to cię pomówi, a to nogę podstawi, a to zbluzga, bo tak, bo nie gra pierwszych skrzypiec itd.
W realu działasz inaczej, w necie możesz sobie czasem pozwolić na „wcecię w wcecie” ;-)

Nie ma tak, że zawsze w garsonce. Zdejmujesz „wyjściowe” ubranie, zakładasz dres i idziesz do ogródka lub pobiegać, a czasem jesteś w negliżu :-)

Dodam do całości Twoich postów: każdy, absolutnie każdy WIERZY nawet w to, że nie wierzy ;-)
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2015-07-13 21:15

> Co ma Elvis i papier toaletowy używany przez 2 niedowartościowane baby szarpiące się za kłaki(w-cecia z kobietką w w-cecie) za cholerę nie kumam :-(


I wcale się nie dziwię, że nie rozumiesz.:-)))))))))))

> Gardzę tymi niby wierzącymi inaczej czyli wybierającymi z KRK i innych wiar to co im pasuje, to co wygodne. Tacy do tego jątrzą, prowokują... :-(


Wystarczy, że Ty jesteś aniołem serdeczności wszelkiej i mądrości nieprzebranej. Twoja pogarda mi schlebia i teraz jestem bardzo złośliwa, ale pewnie tego nie zrozumiesz, a wyjaśniać mi się nie chce. Pozdrawiam z wyrozumiałością i podziękowaniem za okazywane uczucia wszelkie, tak trwałe przez wszystkie Twoje wcielenia. :-))))))
A, i niczego nie wybieram, nigdzie tak naprawdę nie wygłosiłam 'creda' na poważnie i do końca, więc weź się i nie wysilaj za bardzo na własne projekcje w tym temacie.

> Iota po raz kolejny tłumaczyła jak krowie na granicy tylko komu i po co?


A co Ty w ogóle rozumiesz zanim zaczynasz odpowiadać, bo odpowiadasz ciągle tylko wkurzona i pogardliwie atakująca. To Ci w czymś pomaga? Naprawdę? To na zdrowie. (tu leci woda w spłuczce)
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2015-07-13 22:15

> W pewnym sensie w ogóle nie ma etyki świeckiej. Chociaż wcale mnie nie dziwi, że Ciebie właśnie do takiej ciągnie.


Lepiej bez religii, które konfliktują, a z etyką. Etyką przejawianą przez ludzi w skali całego świata - teraz bardziej bez skrótów myślowych to opisałam.


> W pewnym sensie w ogóle nie ma etyki świeckiej.


Kotarbiński mówi o etyce niezależnej od religii.
"Mamy (...) następujące linie oscylacji naszych własnych ocen etycznych:
1) męstwo - tchórzostwo,
2) dobre serce - zły człowiek,
3) prawość - nierzetelność,
4) panowanie nad sobą - brak woli,
5) szlachetność - niskie motywy.
(...)
Czy jest jaka swoista wspólność w wymienionych pięciu rodzajach ocen etycznych? A jeśli jest, to co jest tą ich odrębnością, co jest - powiedzmy - istotą oceny etycznej i rdzeniem moralnej wartości postępowania. Zanim jednak spróbujemy sformułować domysł w tej mierze, skorzystajmy z dokonanych już stwierdzeń, by nieco pogłębić rozumienie niezależności etyki niezależnej... Przede wszystkim jednak - chyba wolno nam potwierdzić, daną na początku jej charakterystykę. Toż przecie nie potrzeba odwoływać się do Opatrzności ani do nieśmiertelności, by uznać za słuszne, jeśli się chwali męstwo, dobroć serca, prawość, godność własną, szlachetność motywacji. Każda z tych ocen jest wyrazem uczuciowości istot dzielnych, uczciwych, istot z górnym polotem. Kto tak czuje, ten nie odczuwa potrzeby zaświatowych uzasadnień, by porwać się do obrony słabszego, by zwrócić pożyczone pieniądze, by nie pozwolić sobie na zdradę wierności małżeńskiej. Czuje on i rozumie, że tak jest dobrze i słusznie, niezależnie od tego, czy istnieje Ktoś Najlepszy i Wszechpotężny, i niezależnie od tego, jak się to opłaca wobec perspektywy życia przyszłego i pozgonnego wymiaru sprawiedliwości. Oceny tego rodzaju żywe są nawet u dzieci... Łączą one porządnych ludzi o różnych ideologiach... Więc potwierdza się charakterystyka etyki niezależnej jako niezależnej od religii.
(...)
Etyka niezależna jest niezależna jeszcze i w tym sensie, że własnego głosu sumienia nie podobna zastąpić głosem cudzym. W istocie rzeczy każdy z nas, niezależnie od kogokolwiek innego, odwołuje się przede wszystkim do własnego sumienia, Ono jest dla każdego z nas sędzią nad sędziami. Ono wydaje w każdej sprawie moralnej sąd surowy, bezwzględny, ostateczny." - koniec cytatów

A sumienie nie jest własnością religii, choć najczęściej ona o nim mówi. Jest elementem składowym rozumu i też w pewnym sensie narzędziem  duchowego rozwoju człowieka, który to rozwój nie musi być związany z żadną religią, a bywa oparty na etyce, wrażliwości itp.

Tak więc jest etyka świecka, czy jej nie ma?  Oto jest pytanie, czy go już nie ma? :-)

http://www.kulturaswiecka.pl/node/214
Nadrzędny - Autor Jola11 Dodany 2015-07-14 09:00
Niektórzy za długo, za dużo siedzą w necie, zbyt bezkrytycznie wierzą w to co się tam pisze. Do tego zalewają własną podłogę i sąsiada lub swoje niższe piętro :-)

>leci woda w spłuczce<


Prawidłowo, ale kiedyś powinna przestać, jak cały czas to potop :-)

Uśmiałam się :-) Nudno by było bez tej w-ceci :-)
Nadrzędny - Autor Kobietka Dodany 2015-07-14 09:40
[usunięte]
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2015-07-14 11:34
:-)))))))))) Ona sama się ruszyła, a o świętym Elvisie nie wspominaj, proszę, bo jestem przy kawie i czekoladzie z orzechami.
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2015-07-14 10:33
My tu rozprawiamy o etyce, rozumie i sumieniu, a dokładnie 6 lipca minęła 600 rocznica spalenia na stosie Jana Husa.
Na uwagę zasługuje, że stało się to podczas soboru w Konstancji, gdzie podstępnie zwabiono Husa. Żelazny list wydany przez Zygmunta Luksemburczyka był tak sformułowany, że jedynie zapewniał Husowi bezpieczne przybycie, ale nie gwarantował powrotu do Pragi. Po przybyciu (8 listopad 1414 r.) do Konstancji Hus został zatrzymany i uwięziony w klasztorze dominikańskim. Wyrokiem soboru został spalony na stosie 6 lipca 1415 roku, a jego  prochy wrzucono do Renu. Jedyną winą Husa była krytyka i reforma Krk.
Dlaczego o tym piszę? Bo obecnie tak modne jest powoływanie się na katolickie sumienie w obronie życia człowieka w kontekście in vitro, a przecież dzisiejszy Krk jest spadkobiercą tych, co posyłali ludzi na stosy, a niejednokrotnie przedtem w okrutny sposób ich torturowali. Pomijam już fakt, że majątki tych ofiar były konfiskowane przez Krk.
Uważam, że Krk z taką przeszłością nie ma prawa pouczać, jak należy postępować lub bronić tzw. wartości chrześcijańskich, gdyż te trudno zdefiniować ze względu na brak przykładów ich stosowania.

>Etyka niezależna jest niezależna jeszcze i w tym sensie, że własnego głosu sumienia nie podobna zastąpić głosem cudzym. W istocie rzeczy każdy z nas, niezależnie od kogokolwiek innego, odwołuje się przede wszystkim do własnego sumienia, Ono jest dla każdego z nas sędzią nad sędziami. Ono wydaje w każdej sprawie moralnej sąd surowy, bezwzględny, ostateczny." - koniec cytatów


Przypadek Chazana jest szczególnym przykładem "cudzego sumienia", a właściwie relatywizmu moralnego, gdyż w przeszłości nie miał żadnych hamulców, gdy dokonywał zabiegów przerywania ciąż. Pojęcie "ruszyło kogoś sumienie" nie można uznać za tłumaczenie, bo nie sposób uwierzyć, że dawniejsza działalność Chazana wynikała z jego braku wiedzy lub nieświadomości tym bardziej, że ówczesny "brak sumienia" miał wymiar finansowy.
Dlaczego przywołałem ten przypadek? Ponieważ wpisuje się on w retorykę Krk, który w ten sposób usprawiedliwia wszelkie zło wynikające z działalności człowieka, a rzekomą poprawę przypisuje jako swoje zasługi.
Według moich zasad takie postępowanie uważam za przejaw hipokryzji, gdyż albo jest się dobrym człowiekiem, albo dwulicowym i w zależności od okoliczności pokazuje jedną ze swoich twarzy. Tak dzisiaj postępuje większość polityków i nie tylko, co później przekłada się na jakość naszego życia. Zasłaniając się sumieniem w jednym przypadku, zupełnie są jego pozbawieni w drugim.
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2015-07-14 12:07

> Uważam, że Krk z taką przeszłością nie ma prawa pouczać, jak należy postępować lub bronić tzw. wartości chrześcijańskich, gdyż te trudno zdefiniować ze względu na brak przykładów ich stosowania.


Nachbar, gwoli ścisłości żaden człowiek  nie może przez wieki odpowiadać za to, ze neandertalczyk rozwalał innym głowy kamieniami. Krk przeszedł drogę ewolucji, czasy się zmieniły, Franciszek chyba nawet przepraszał za poczynania Kościoła przed wiekami. Problem lezy w tym, że ta skostniała machina wolno się kręci, bo jej wygodnie z tym i nie nadąża za ludźmi. Dlatego im uciekają, bo człowieka współczesnego traktują jak tego chłopa ciemnego ze średniowiecza. Że najchętniej by zablokowali naukę, która tworzy człowieka wolnego i światłego, a potrzebują nadal wasali, pokornie poddanych. Tu jest błąd.
Ja uważam, że kościół jest potrzebny jako moralizator i niechby nim był, niech naucza, ale nie jak za króla ćwieczka i niech się naprawdę oczyści we własnych szeregach. Świat jest coraz gorszy, mamona ogłupia ludzi, kłania się orwellowski świat. Potrzeba moralnych autorytetów, wzorców a tymczasem co? Na ogól nic.
A każda krytyka jest dla wiernych obrazoburcza, bo nadal utożsamiają księży ze sacrum.
O moherach pretorianach podpuszczanych przy każdej okazji i o prof. Chazanie szkoda gadać, choć to ciągłe podkręcanie nastroju (vide Prezes w Częstochowie) może to prowadzić do zamętu. Czy chrześcijanie muszą walczyć o swoje cele, nie dając przykładu?
Widzę chęć władzy, a nie widzę przykładnej moralności. Agresja ma zbudować lepszy świat?
Badanie moczu lepsze wyroki sadów? "Jeden ze słuchaczy panelu, na którym było około 200 osób powiedział, że jak się władza nie zmieni "będzie trzeba za sędziami z kijami bejsbolowymi jeździć".
"Musimy znaleźć sposób, aby z niektórymi z nich porozmawiać inaczej, za ich chamstwo i butę" - powiedział Ziobro
Bardzo religijnie będzie i wszystko pod wodzą Hetmanki jak nazwał Prezes Matkę Boską?
Żal serce ściska, bo moja babcia i rodzice inaczej mnie religii uczyli, ba, nawet w salce katechetycznej inaczej mi mówiono o Bogu i religii. I ciągle mi żal tamtych pięknych ideałów, gdy wspominam, choć sam światopogląd i pogląd na religię/dogmaty mi się wyraźnie zmienił.
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2015-07-14 13:18 Zmieniony 2015-07-14 13:25

> Tak więc jest etyka świecka, czy jej nie ma?  Oto jest pytanie, czy go już nie ma? :-)


Nie wiem czy to zaproszenie do dalszej dyskusji, czy jej zakończenie. :-) Jakby co, kłaniam się w pas i z uszanowaniem

Krótko:

>  duchowego rozwoju człowieka


Nikt nie sugeruje, że orły bieliki rozwijają się „duchowo” i mają „życie duchowe” ani że to im do czegoś potrzebne (oprócz animistów, zwolenników reinkarnacji i innego New Age, czyli ludzi w coś pozamaterialnego wierzących). Zwierzę ma się skutecznie rozmnożyć, przekazać geny i koniec filozofii. Przyjdzie dzik i rozryje ślicznie zasadzoną działkę - owszem, zrobił to, bo jest świnia. Ale nie dlatego, że "brakuje mu panowania nad sobą" i "nie szanuje własności", tylko dosłownie dlatego, że jest świnią. :-)

W światopoglądzie materialistycznym człowiek to tylko taki większy dzik. Nie posiada jakichś odrębnych organów "rozwoju duchowego". I to tu leży podstawa problemu (logicznie). Jeśli człowiek nie różni się od dzika (nie ma czegoś, co można nazwać duszą), to mówienie o "pięknie moralnym" człowieka jest równie nieuzasadnione, jak mówienie o pięknie moralnym dzika. Żeby piękno moralne, szlachetność itd, miały sensu, musi być coś poza biologią, fizyką i chemią (co jest kontrowersyjne i trudne do wytłumaczenia dorosłym ludziom, jak nie będą do tego przyzwyczajeni, bo nikt nigdy nie stworzył eksperymentu laboratoryjnego na "istnienie szlachetności").

Ty masz swoją wiarę, tę kwantowo-relgijno-niereligijną, jak to ujęłaś. Nawet mięsa nie jesz, o ile dobrze pamiętam, z powodów etycznych właśnie. Ale Twoje poglądy są w związku z tym w sposób dosyć oczywisty równie zabawne dla porządnego materialisty - wcale nie mniej niż wiara katolików w Eucharystię. I równie nieakceptowalne jako świeckie.

Ot, jest sobie taki dosyć znany bioetyk Peter Singer. Postuluje on (o ile dobrze pamiętam poglądy), że najważniejsze jest skomplikowanie biologiczne życia. I wedle tej miary, dorosłe złożone zwierze jest bardziej wartościowe niż ludzki noworodek - a zatem należy raczej zwierzęta chronić niż dzieci. Jeśli doszłoby do sporu między zwolennikiem filozofii Singera, a jakimś przyzwoitym ateistą, co to w szlachetność i pomaganie dzieciom wierzy, to w ruch poszłyby te same argumenty - że oto szlachetny jest po prostu na bajkach wychowany i irracjonalny.

Jeszcze raz podkreślam - ja teraz nie mówię o tym, że trzeba być katolikiem (albo należeć do religii instytucjonalnej w ogóle), żeby wierzyć w uczciwość, cnoty, prawość i piękno moralne a'la Kotarbiński. Ale w coś trzeba wierzyć. I jest to rzecz wystawiona na te same zarzuty, że to śmieszne, nienaukowe i wsteczne, co wiara ludzi religinjnych. Na zachodzie, gdzie otwarty ateizm na podstawie materialistycznej jest popularniejszy, już się czasem tacy ludzie pojawiają. A to nie ma racjonalnych przesłane przeciw kazirodztwu, a to należy rozważyć moralną dopuszczalność dzieciobójstwa, stosowania tortur w przesłuchaniu, bombardowania cudzego terytorium bez wypowiedzenia wojny itd.

I fundamentalny zarzut jest ten sam - wy, którzy tego nie chcecie, po prostu wierzycie w sentymentalne bajki dla dzieci.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2015-07-14 16:07

> Jeszcze raz podkreślam - ja teraz nie mówię o tym, że trzeba być katolikiem (albo należeć do religii 
> instytucjonalnej w ogóle), żeby wierzyć w uczciwość, cnoty, prawość i piękno moralne a'la Kotarbiński. Ale > w coś trzeba wierzyć.


W coś typu ideały, czy w coś w sensie Inteligentnego Uniwersum (różnie nazywanego)? I dlaczego wierzyć, a nie starać się dochodzić w ramach nauki, co i jak.

> W światopoglądzie materialistycznym człowiek to tylko taki większy dzik. Nie posiada jakichś odrębnych organów "rozwoju duchowego".


Zgoda, ale co człowiek w ogóle posiada?
"Głównym powodem, że masz więcej świadomości w ciele jest wprost dlatego, że aparat sensoryczny ciała kieruje dużą ilość swojej uwagi i ta ilość uwagi jest podłączona do twoich fizycznych zmysłów. Mamy uczucie iluzji, że nasze ludzkie ciała są stałe, ale w rzeczywistości one składają się z 99,99% pustej przestrzeni. Jeśli atom zostałby napompowany do wielkości całego stadionu piłkarskiego, jądro atomu mogłoby być porównywane do wielkości pojedynczego ziarnka ryżu umieszczonego na linii 45 metrów. Teraz, dlaczego to jest takie ważne? Ponieważ w atomie jądro stanowi 99,99% całości materii lub masy. Atomy zbudowane są głównie z przestrzeni. Tak więc, mimo że doświadczamy siebie, jako bycia tymi ludzkimi ciałami, bardziej jest tak, że to „kim jesteśmy” jest świadomością i pamięcią, która żyje w przestrzeni." - Dr Fred Alan Wolf w fizyce teoretycznej, prowadzi wykłady na całym świecie i przeprowadza badania na temat związku fizyki kwantowej i świadomości.
Piękne? Obrazoburcze? Szokujące? Wszystko razem.:-)

> Jeśli człowiek nie różni się od dzika (nie ma czegoś, co można nazwać duszą), to mówienie o "pięknie moralnym" człowieka jest równie nieuzasadnione, jak mówienie o pięknie moralnym dzika. Żeby piękno moralne, szlachetność itd, miały sensu, musi być coś poza biologią, fizyką i chemią (co jest kontrowersyjne i trudne do wytłumaczenia dorosłym ludziom, jak nie będą do tego przyzwyczajeni


Piękno moralne? A czy zwierzęta go nie mają? Nie krzywdzą dla przyjemności. Co im tego zabrania? A co pozwala kochać człowieka? Tak tylko pytam, bez chęci do głębszych rozważań o duszy zwierząt.:-)

A jeśli słowo dusza zastąpimy słowem świadomość w ujęciu jak wyżej? Pozostanie dyskusja z ateistą, czy świadomość ginie ze śmiercią ciała, czy jest czymś innym? Nieznaną jeszcze energią, której ciało jest i tak niepotrzebne, skoro dotąd działała świadomie w 'ciele', które było w pewnym sensie  próżnią.
(Tu niech się każdy uszczypnie i powie dla własnego spokoju, że fizycy to wariaci.) :-)

> Żeby piękno moralne, szlachetność itd, miały sensu, musi być coś poza biologią, fizyką i chemią


I tu jest sedno różnicy w pojmowaniu świata być może?
Bo dlaczego nie założyć, że biologia, fizyka, chemia i w ogóle wszystko to ta sama substancja, która jest jednością? Bo: biologia to budowa funkcji, fizyka atomy, chemia reakcje.
W tym wszystkim pojawia się świadomość jako efekt kwantowy? Pracują nad tym naukowcy i są coraz dalej w śmiałych teoriach, a niektóre rzeczy juz wiedzą.
Czy ich osiągnięcia nie wpłyną na zmianę wierzeń religijnych? Jak się będą miały wtedy dogmaty różnych religii? Jak się będą miały wtedy Instytucje, głównie te z monopolem na prawdę? A Bóg osobowy przedstawiany wiernym na obrazach jako mędrzec z z brodą?
Polecam fajny i przystępnie napisany mały, malutki artykulik.
http://laboratoria.net/aktualnosci/3986.html
Na zachętę cytaty:
Wyjaśnienia wymaga też rola, jaką mogą odkrywać w świadomości chociażby takie procesy jak splecenie stanów kwantowych (dwa fotony wyemitowane z jednego źródła wiedzą o sobie wszystko, nawet jeżeli znajdują się w różnych galaktykach)
(...)
Na przykład wszelkie zmiany struktury materii w naszej części czasoprzestrzeni dokonane przez świadomość, bez opóźnienia w czasie, mogłyby - jak sądzi naukowiec - zostać odnotowane w dowolnie odległej części czasoprzestrzeni, na przykład w innej galaktyce.

Jakoś tak się przypominają  wtedy słowa "co zwiążecie na Ziemi, będzie związane w Niebiesiech".
No to się rozgadałam.:-)
A jeśli źródłem etyki nie jest dusza, a TYLKO warunki środowiskowe i obliczenia, że etyka popłaca, jest źródłem korzyści, szacunku i dobrej pozycji w społeczeństwie?
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2015-07-16 09:52

>Nachbar, gwoli ścisłości żaden człowiek  nie może przez wieki odpowiadać za to, ze neandertalczyk rozwalał innym głowy kamieniami. Krk przeszedł drogę ewolucji, czasy się zmieniły, Franciszek chyba nawet przepraszał za poczynania Kościoła przed wiekami.


Człowiek nie, ale instytucja, która powołując się na Boga, z założenia miała czynić dobro i rozwijać w człowieku cechy pozytywne. Faktycznie chodziło o władzę absolutną. Nie tylko nad fizycznym ciałem człowieka, ale również duszą. Daj mi jakiś przykład, że człowiek dobrowolnie przed urzędnikiem wyzna swoje grzechy, grzeszki i najskrytsze tajemnice. Tylko Krk był w stanie coś takiego zrobić ustanawiając spowiedź uszną. Nie trzeba podsłuchów i skrytych nagrań, aby ksiądz wiedział wszystko o swoich parafianach, bo przyjdą i samo mu to powiedzą. Sprytne - prawda?
Krk nie ewoluował, tylko ustępował wraz z rozwojem nauki i dostępem do wiedzy, bo ileż można było mordować ludzi mądrych i postępowych. Jednak nie przestał być hamulcowym, bo jeszcze dzisiaj nadal stara się powstrzymać postęp pod pozorem obrony praw boskich.
Słowo PRZEPRASZAM w tym przypadku nie wystarczy, bo nie wróci to życia tysiącom, jeżeli nie miliomom pomordowanych.  Słowo PRZEPRASZAM również nie naprawi i nie wynagrodzi wyrządzonych krzywd. Biorąc zasięg i formy działania jest to instytucja totalitarna i jako tak powinna podzielić los podobnych ustrojów.

>Piękno moralne? A czy zwierzęta go nie mają? Nie krzywdzą dla przyjemności. Co im tego zabrania? A co pozwala kochać człowieka? Tak tylko pytam, bez chęci do głębszych rozważań o duszy zwierząt.:-)


Człowiek tym różni się od zwierzęcia, że posługuje się rozumem, a nie instynktem i wszystko byłoby OK, gdyby nie religia, która pozbawia człowieka samodzielnego myślenia. Będąc w grupie ulega wpływom przywódcy, który w tym przypadku przewodzi ludzkiej duchowości.
Dla ludu religia jest prawdą, dla mędrców fałszem, a dla władców jest po prostu użyteczna.
Autor: Seneka Młodszy
Jeszcze jedno przykazanie, o którym nie mówiliśmy – „Nie zabijaj”. Morderstwo – piąte przykazanie. Ale, jeśli o tym pomyśleć… religia w zasadzie nie miała nigdy wielkiego problemu z mordowaniem. Więcej ludzi zostało zabitych w imię boga niż z jakiegokolwiek innego powodu.
Autor: George Carlin
Jeśli chodzi o sprawy religii, ludzie są winni wszelkich możliwych nieuczciwości i występków intelektualnych.
Autor: Zygmunt Freud, Przyszłość pewnego złudzenia
Jeśli rozum jest darem Niebios, i jeśli to samo można powiedzieć o wierze, Niebiosa dały nam dwa prezenty nie dające się ze sobą pogodzić i sprzeczne
Autor: Denis Diderot

Nie jestem oryginalny i w dalszej dyskusji "podparłem się" znanymi cytatami z tego żródła.
I nie wiem co byśmy o religii nie napisali, zawsze będzie ona narzędziem manipulowania jednych przez drugich i powodem wszelkiego zła.
Powstanie Państwa Islamskiego w XXI wieku i masowe morderstwa są tego przykładem przykładem.
Nadrzędny - Autor Jola11 Dodany 2015-07-16 20:43
Nie wiem o czym piszesz i wcecia, ale gdzieś tak przelatując zauważyłam, że ktoś napisał: zwierzęta nie zabijają bez powodu (czy jakoś tak). Ludzie też nie zabijają bez powodu - zawsze mają motyw.
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2015-07-18 10:59

>Ludzie też nie zabijają bez powodu - zawsze mają motyw.


Jest jednak wielka różnica. Zwierzęta postępują zgodnie z instynktem, ludzie natomiast mają rozum. Ponoć.
"Jezus na Stadionie". Tłumy na rekolekcjach z o. Bashoborą
Nadrzędny - Autor Jola11 Dodany 2015-07-18 18:08
Za bardzo jestem zmęczona, spieczona na słonku i mam wszędzie piasek ;-) Nie mam siły dojść do prysznica :-( i z tego powodu link przeleciałam pobieżnie - nasuwa mi się jedno: i ktoś tu wyśmiewał Elvisa? ;-)

>Jest jednak wielka różnica. Zwierzęta postępują zgodnie z instynktem, ludzie natomiast mają rozum. Ponoć<


To "ponoć" jest najbardziej trafne :-)

Od wklejania, czytania i pisania naukowych twierdzeń, rozpraw itp. na tym forum są/jest inna ;-)

To co pamiętam ze szkoły i czytania naukowych he, he "rozpraw" wiadomo, że zwierzęta też mają mózg i myślą, oraz, że ludzie też kierują się instynktem. W brew pozorom świnia jest bliżej budowy człowieka niż np. małpa - fajne? Nie chodzi tylko o symboliczne zachowanie :-) Ale Ty to chyba wiesz :-)
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2015-07-19 18:32

> W brew pozorom świnia jest bliżej budowy człowieka niż np. małpa - fajne? Nie chodzi tylko o symboliczne zachowanie :-) Ale Ty to chyba wiesz :-)


Świnie wcale nie są takie, jakie cechy przypisują im ludzie. To raczej ludzie w ten sposób chcą odwrócić uwagę od swojego irracjonalnego postępowania niegodnego "homo sapiens". Zwierzęcy instynkt samozachowawczy daje zwierzęciu szansę przeżycia, gdy tym czasem rzekomo rozumny człowiek potrafi sam się unicestwić i nie mówię tu o samobójstwie, ale o postępowaniu, którego skutek jest podobny.
Ale przejdźmy do ostatnich wydarzeń, które zwiastują, że nie tylko pogoda zmienia się na gorsze. Nadal tkwimy w przeszłości, z której nie potrafimy wyciągnąć wniosków.
PiS z Kościołem, Kościół z PiS-em

>Biskupi idą po władzę wraz z PiS. W tym marszu nie chodzi jednak o obronę wartości chrześcijańskich, ale o pchnięcie Polski w przepaść anachronizmu.
>– Problemem nie jest to, że polska prawica jest prokościelna, ale to, że jest anachroniczna, wręcz XIX-wieczna – mówi profesor Marcin Król. – Francuska populistka Marine Le Pen prezentuje prawicową postępowość. Owszem, odwołuje się do nacjonalistycznych tęsknot, do dumy francuskiej republiki, ale ze świadomością cywilizacyjnych zmian. Takiej nowoczesności Kaczyńskiemu i Kukizowi brak.
>Polska prawica to marsze, pomniki, rocznice i trumny. Patriotyczne slogany mielone na niestrawną papkę. Polityka historyczna w mocno spłyconej i wybiórczej postaci. Pamięć wyłącznie o tym, co słuszne i godne. Milczenie o polskich grzechach.

Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2015-07-20 05:46
Andrzej Duda w Rychwałdzie. "Dokonamy wielkiego dzieła naprawy Polski"

>O przebudzenie ducha solidarności i odpowiedzialności za siebie i Ojczyznę - apelował prymas Wojciech Polak podczas złotego jubileuszu koronacji ikony Matki Bożej Rychwałdzkiej. W uroczystościach wziął udział Andrzej Duda, który mówił o realizacji "wielkiego dzieła naprawy" Polski. - Wierzę, że jako ludzie wierzący, także dzięki tej modlitwie, zdołamy to zrealizować lepiej, uczciwiej i rzetelniej - stwierdził prezydent elekt.


Jeżeli naprawa Polski będzie polegać na wznoszeniu modłów, na uczestniczeniu prezydenta na każdej uroczystości kościelnej i paradowaniu z obrazem MB, to nic dobrego nie wróży dla Polski, a w każdym razie przekreśla Dudę jako prezydenta wszystkich Polaków. Widocznie Duda minął się z powołaniem.
Odnosząc się do słów Dudy "że jako ludzie wierzący, także dzięki tej modlitwie, zdołamy to zrealizować lepiej, uczciwiej i rzetelnie" chciałbym zauważyć, że w Polsce ludzie wierzący stanowią większość. Zatem jak to jest, że wierzący dotychczas nie realizowali tego lepiej, uczciwiej i rzetelnie?
Teraz nagle modlitwa ma to zmienić?
Kto zna historię Polski ten wie, że alians tronu z ołtarzem nigdy dla Polski nie był korzystny. Wiedzą o tym patrioci, a kłamcami są ci, którzy się na patriotyzm powołują.

Nadrzędny Autor Nachbar Dodany 2015-07-24 18:07
Poganie przez 200 lat stanowili większość w chrześcijańskim państwie Piastów

>Pierwsze kościoły kraju Piastów powstawały najpierw w najznaczniejszych grodach Wielkopolski, potem w większych ośrodkach pozostałych ziem państwa, później w mniejszych grodach, zaś we wsiach pojawiły się dopiero od drugiej połowy XII wieku. Działo się tak dlatego, że w pierwszej fazie chrystianizacji liczyło się przede wszystkim nawrócenie grupy ludzi najważniejszych dla funkcjonowania państwa (drużynników, możnych), ci zaś przebywali u boku władcy, albo zamieszkiwali grody. Inaczej podchodzono do ludzi prostych - nimi niewiele się przejmowano, więc przez pierwsze dwa wieki mało kogo z rządzących obchodziło, w co wierzą - pisze Artur Szrejter w artykule dla WP.


Najważniejszy dla Krk był alians tronu z ołtarzem.

>Zarówno kościoły, jak i palatia musiały wywierać na mieszkańcach państwa Piastów wielkie wrażenie swoją monumentalnością. Równie monumentalne były jedynie wały ówczesnych największych grodów piastowskich, które osiągały do dwudziestu kilku metrów szerokości u podstawy i kilkunastu metrów wysokości, a niektóre były licowane kamieniami. Właśnie owe trzy typy budowli - umocnienia grodowe, palatia i kościoły - wyróżniały się spośród otoczenia drewnianych budynków i świadczyły o potędze książąt oraz sile ich nowej wiary.


I tak jest do dzisiaj. Krk opływa w bogactwo, na które składa się i pracuje prosty lud. Prosty, bo nim nauczył się czytać, wmówiono mu co innego,  a dla znających  sztukę czytania Biblia była księgą zakazaną, więc nie wiedział że:
Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko. (Biblia, Dzieje Apostolskie)
Później katolicyzm stał się tradycją i mało kto sięgał do źródeł nowej wiary.
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2015-07-24 20:55
W-zetko,
Miałam półtora tygodnia ciężkiej pracy, ale skoro ten wątek znów wypłynął, pozwalam sobie na spóźnioną odpowiedź. Uwaga – to jest długi post (samaś sobie winna, jak pytasz „dlaczego” albo „a co, jeśli”).

> I dlaczego wierzyć, a nie starać się dochodzić w ramach nauki, co i jak.


Jest różnica w logice pomiędzy językiem opisowym (tak jest) i językiem nakazu (tak być powinno). Ten drugi wynika zawsze z tzw. aksjomatów, to jest z przekonań pozalogicznych, których nie da się uzasadnić językiem opisowym (z żadnego „tak jest” nie wynika „tak być powinno”).

Na przykład człowiek, który uważa, że oszczędzanie niewinnych jest ważne, nie zarządzi niszczycielskich manewrów w wojnie (taki ma wewnętrzny nakaz), nawet ryzykując przegraną. Człowiek który uważa, że najważniejsze jest wygranie wojny, może to zrobić (taki ma wewnętrzny nakaz). Poglądy mają zbudowane na dwóch różnych aksjomatach, więc wybierają dwa różne rozwiązania. Nauka (język opisu, czyli język „tak jest”) może opisać ich przekonania.  Załóżmy nawet, że neurobiolog zbada obu tych ludzi i będzie potrafił Ci powiedzieć, jak struktura ich mózgów wpływa na ich poglądy. To Ci nadal nic nie mówi o tym, z którym warto się zgodzić (zakładając, że żaden nie jest chory psychicznie).

Jest to o tyle istotne, że etyka zakłada, że możesz kształtować świat poprzez wybieranie działań. Etyka więc pyta o te aksjomaty, o „tak powinno być” – „Powinniśmy oszczędzić niewinnych, czy wygrać wojnę – co wybrać?” I żaden fizyk, biolog, chemik, ekonomista, historyk, neurolog, psychiatra itd. JAKO badacz na to pytanie nie odpowie, bo jest to logicznie niemożliwe. Może Ci podać rachunek  zysków i strat możliwych decyzji, ale nie może między nimi rozstrzygnąć. Dlatego też każda postawa etyczna wynika z wiary (w coś – celowo nie precyzuję), nie z nauki – bo wyraża się w formie aksjomatów („tak powinno być i do tego dążę”), między którymi sama nauka nie rozstrzyga.

Niektórym się rozróżnienie pomiędzy nakazami etyki a opisem naukowym miesza, bo bardzo często naukowcy mają pewne aksjomaty, typu „Naszym celem powinno być polepszanie życia ludzkiego”. I np. prowadzą badania zgodnie z tym aksjomatem. Ale nie wynika to z nauki. Inni naukowcy mają inne (np. „Naszym celem jest zarobienie jak największej kasy”, „Naszym celem jest wzmocnienie wspaniałych rządów naszego państwa”, itd.)

> Obrazoburcze?


Zupełnie przewidywalne jako wypowiedź fizyka kiedy mówi wewnątrz paradygmatu fizyki cząsteczkowej. (Ty chyba lubisz słowo „obrazoburcze” – burzysz i burzysz te obrazy. :-))

Mam niebieskie krzesło biurowe. Wiem, że według standardowej teorii na poziomie subatomowym ono nie jest niebieskie – odbijają się od niego takie fale światła, że jak wpadają do mojego oka, to wygląda na niebieskie. Samo w sobie w pewnym sensie nie ma koloru (niektórzy by się nie zgodzili). Wiem też, że w skali subatomowej to jest wielka pustka w której jest trochę atomów. Ale mój zadek nie jest subatomowy (tak jakoś... :-)), więc krzesło jest dla mnie wygodnie twarde. Innymi słowy - jak na to krzesło patrzy fizyk cząsteczkowy i myśli jak fizyk cząsteczkowy, to może mu wyjść, że ono ani nie jest niebieskie, ani twarde. Ale jak pójdę do sklepu, to poproszę o niebieskie i twarde. I on też będzie kupował meble w jakimś kolorze, o jakiejś twardości, mimo że w skali subatomowej tych właściwości „nie ma”).

Podobnie ten składający się z przestrzeni i pamięci fizyk, mówi że go wątroba boli, jak go boli. Gniewa się czasem, prawdopodobnie ma jakiejś poglądy polityczne i ekonomiczne. W tym sensie człowiek ma i wątrobę, i mózg i tożsamość, choćby się składał z atomów, tak jak moje krzesło ma kolor, chociaż nie ma koloru. To tyle z fizyka.

Praktycznie każda etyka opiera się na założeniu, że oprócz tego wszystkiego człowiek ma też jakąś wartość nie-atomową i nieprzemijalną. Że działania i decyzje mają znaczenie. Bo gdyby w to nie wierzyć, to nic nie ma sensu – i tak nas wszystkich drugie prawo termodynamiki (entropia) kiedyś załatwi na cacy, a w międzyczasie czeka nas (jako gatunek) głównie mnóstwo cierpienia. W gruncie rzeczy wszyscy, którzy nie są deterministami – czyli nie wierzą w to, że jesteśmy „zaprogramowani” i tak zrobimy to, co musimy – i nie są czystymi hedonistami (jedynym uzasadnieniem życia jest too, że mi dobrze – nieważne, jak jest innym) wierzą w jakąś wartość pozamaterialną życia ludzkiego („duszę”), choćby się do tego nie przyznawali.

> A czy zwierzęta go nie mają?


Lwy, u których samiec zjada młode poprzedniego samca po przejęciu stada, w celu uniknięcia rywalizacji genetycznej? Pisklęta wypychane z gniazd przez sprawniejsze „rodzeństwo”? Ba, są nawet teorie, według których niektóre gatunki zwierząt zabijają praktycznie „dla przyjemności” – jak trzeba, źródła podam. (Oczywiście, to jest wyliczanka tendencyjna – są i gatunki o łagodniejszych obyczajach).

Udamawianie zmienia zachowanie, ale tu też wcale wedle znanych mi teorii biologicznych nie ma romantyzmu – podejrzewam, że niejeden treser psi kwestionowałby czy pies cię kocha, czy tylko został np. zatrzymany na szczenięcym etapie rozwoju i zachowuje się całe życie, jakby był szczeniakiem, który musi wzbudzać sympatię opiekuna, żeby przeżyć. (Ja nie jestem materialistą, więc w sumie nie mam zdania, czy Cię pies kocha – nigdy nie byłam psem, to nie wiem. :-))

> A jeśli źródłem etyki nie jest dusza, a TYLKO warunki środowiskowe i obliczenia


To nie warto cytować Kotarbińskiego i trzeba się pozbyć słów takich, jak szlachetność, cnota, odwaga, tchórzostwo. Bo to wtedy nic innego jak kalkulacja – opłaca mi się Ciebie nie oszukać, czy nie? Opłaca się wydać Żyda nazistom, czy nie? Opłaca się tonącego ratować? Przelicza się i dokonuje wyboru. Jeśli wybiorę zachowanie tradycyjnie nazywane tchórzliwym czy niegodziwym, to przecież dlatego, że się rachunek nie opłacał, więc nikt nie może mieć do mnie rozsądnych pretensji – nikt się nie focha, że nie kupiłam gruszek jak za drogie, a to właściwie to samo, tylko w innej skali. Jeśli zaś zagrożę swojemu interesowi przesadnie i się na robieniu rzeczy „szlachetnych” przejadę (poniosę uszczerbek na pozycji społecznej, majątku, zdrowiu, życiu), to powinno to być uznane za wadę – tak, jak nieświadome przepłacanie w handlu jest wadą.

Innymi słowy: wedle transakcyjnego poglądu na etykę, nie ma takich rzeczy jak „szlachetność”, „odwaga”, „tchórzostwo” – są tylko wyniki transakcji, wszystkie równie dobre, jeśli prawidłowo obliczone. Nie zabraniam nikomu tak wierzyć, ale (a) mnie się to wydaje absurdalne, żeby skuteczny morderca i Irena Sendlerowa robili „to samo”; (b) logicznie nie można JEDNOCZEŚNIE być za Kotarbińskim i za etyką transakcyjną.

> A Bóg osobowy przedstawiany wiernym na obrazach jako mędrzec z brodą?


W chrześcijaństwie Bóg nie jest osobowy dlatego, że przedstawienie Boga Ojca czasem wygląda jak mężczyzna z brodą. Bóg jest osobowy, w przeciwieństwie do nieosobowego, bo i Żydzi (którzy w ogóle nie mają obrazów religijnych) i chrześcijanie wierzą, że Bóg może chcieć, zezwalać, zakazywać – ogólnie robić rzeczy właściwe osobom. Są religie, których wyznawcy wierzą w bezosobowe moce boskie.

To jak różnica miedzy mną (mogę kubek upuścić, mogę przytrzymać siłą mięśni) a grawitacją (z kubkiem zawsze stanie się to, co wynika z działania siły – grawitacja nie podejmuje żadnych decyzji).
Nadrzędny - Autor Jola11 Dodany 2015-07-24 22:07
Nooo nareszcie Iota :-)
Jutro przeczytam dokładnie co napisałaś, bo dzisiaj to po "koniaczku" jestem i mam tak więcej dość ;-)

Mnie się wydaje, że to Nachbar Cię zmobilizował ale... "głupia jestem" ;-)
Nadrzędny Autor wielokropek Dodany 2015-07-25 06:51

> ale... "głupia jestem"


Niewiarygodne , zgadzam sięz Tobą :-)  co potwierdzasz w swoich wpisach ale ten wyjątkowo jest "mądry"
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2015-07-25 14:09

> Nachbar Cię zmobilizował


Z całym szacunkiem dla Nachbara (szczerze) nie do końca tak to działa. Post do w-zetki był od jakiegoś czasu z grubsza napisany, ale cały czas sobie leżał u mnie na dysku, na zasadzie "A teraz mi się nic nie chce / nie mam siły / idę spać."

W tym czasie temat zdążył opaść. A ja tego tematu akurat "podnosić" nie będę. Ale skoro Nachbar postanowił tutaj coś znów wkleić, to mogę przy okazji się podczepić. Jeżeli W-zetkę odpowiedź interesuje, to ją dostała. Jeśli nie (co jest możliwe i zupełnie w porządku po takim czasie), to po prostu można nad postem przejść do porządku dziennego - tak, jak wielu ludzi normalnie robi z tym tematem.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2015-07-26 10:23
Dzięki za odpowiedź.

> "A teraz mi się nic nie chce / nie mam siły / idę spać."


Też tak miewam. Muszę złapać chwilę, a na razie walczę z opornymi zakamarkami współpracy Scribusa i Libre Office i łamię, co się da, aby potem ładnie, samodzielnie 'złożyć'.;-) Scribus mi czasem jeszcze ...dęba staje.
W Twojej odpowiedzi jest kilka spraw, w które widzę inaczej (norma już?) i będę próbowała Cię przekonać.
Z pozdrowieniami, zresztą dla wszystkich czytających, no i  "do zaś".
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2015-07-26 23:00 Zmieniony 2015-07-26 23:08

> które widzę inaczej (norma już?) i będę próbowała Cię przekonać.


Próbować nikt nie zabroni, ale ambitne zadanie sobie obrałaś. :-) Normalnie ludzie jednak poglądy zmieniają latami, a nie na skutek takiego czy innego postu
(to samo tyczy się moich postów - nie oczekuję, że Cię przekonam - tylko że pewien pogląd zaprezentuję).

Powodzenia ze Scribusem - robisz coś (w sensie publikacje?) Mnie się nigdy nie chciało z nim zacząć pracować. W teorii może nawet bym chciała, ale nie mam powodu, żeby robić DTP.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2015-07-27 10:48

> W teorii może nawet bym chciała, ale nie mam powodu, żeby robić DTP.


Bo pewnie wszystko Uczelnia wydaje?
A ja mam powód, bo nie mam kasy na składanie, tym bardziej, że to raczej Nobel nie będzie, bardziej dla rodziny w ogólnym trendzie, że ostatnio każdy musi coś wydać za swoją kasę. Więc ja też, a co! Jestem tego warta. :-) Za dużo ludzie chcą za skład, a jak oni umieją, to mam zasadę, że ja się też porządnie nauczę, pomimo 120 lat.:-)
Nadrzędny Autor Iota Dodany 2015-07-27 14:24

> Bo pewnie wszystko Uczelnia wydaje?


Publikacje naukowe wydaje ten, kto organizuje konferencję (zazwyczaj któraś uczelnia) - składem zajmuje się wydawnictwo.

W pracy jakieś tam wewnętrzne publikacje robiłam (małe skrypty dla studentów), ale to było elektronicznie, więc wystarczyło sensownie napisać i zrobić .pdf. Hobbistycznie przy jakiejś pozarządówce też kiedyś coś tam było, ale to też były dokumenty elektroniczne.

> że ostatnio każdy musi coś wydać za swoją kasę.


Sugeruję druk na żądanie (a nie umowę na twardy nakład) - łatwiej dostosować do tego, ilu ludzi rzeczywiście chce mieć tę "twórczość". Bo gdzieś w rodzinie był taki przypadek, że ktoś się "sam wydał" i potem trzeba było "opchnąć" dwieście tomików wierszy. Wcale nie mówię, że złych (nie mam zdania), ale to był dosyć monstrualny nakład, nawet gdyby ta osoba była uznanym poetą.
Nadrzędny Autor Jola11 Dodany 2015-07-26 18:54
Mądry, logiczny i dla wszystkich post - przeczytajcie uważnie i dokładnie ! :-) Sama się czegoś nowego dowiedziałam. Ale jak na to forum przystało napiszę: no to teraz kartki słownika wyrazów obcych poszły w ruch, a komputer w-ceci się przegrzał  ;-)

Znając życie i widząc post ignorowany mogę się założyć i o kaskę, że to w-cecia pisze, że tak jak Ty...itp. itd. ale teraz nie ma czasu bo czekoladę żre he, he - wiem trochę złośliwe, ale prawdziwe niestety :-(
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2015-07-26 12:00
Może kogoś to zainteresuje. Moim zdaniem warto przeczytać. Pozdrawiam Was. :-)

http://www.katolik.pl/chwila-proby,24956,416,cz.html
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2015-07-26 18:00

>Może kogoś to zainteresuje. Moim zdaniem warto przeczytać.


Zacytuję fragment, abym mógł się odnieść to tego, co przeczytałem.

>Ufność polega na tym, abyśmy w każdej sytuacji robili, co w naszej mocy, ale też wiedzieli, że nie jesteśmy zdani wyłącznie na siebie. Ufny człowiek wie, że cokolwiek by się z Nim nie działo, Bóg czuwa nad nim, Bóg jest obok niego.


Wśród milionów ofiar hitlerowskich obozów koncentracyjnych były osoby wierzące ufne, że Bóg Ich uchroni. Gdzie wówczas był Bóg, że pozwolił na tak okrutne zbrodnie?
Podobnie wśród ofiar stosów też były osoby, które poniosły męczeńską śmierć tylko dlatego, że postępowały zgodnie ze Słowem Bożym przekazanym na kartach Biblii. Przykładem jest Jan Hus, którego 600 rocznica spalenia na stosie niedawno minęła. Jako duchowny za jedyne źródło wiary uważał Biblię, co nie było wygodne dla Krk, który wypaczył Jej sens dla własnych korzyści. Dlaczego Bóg na to pozwolił i nie ukarał tych, którzy dopuścili się zbrodni?

>Ważna jest postawa, z jaką przychodzimy do Chrystusa. Będziemy przemieniani, jeśli Chrystusa potraktujemy jako osobę, a nie punkt usługowy czy cudotwórcę, który ma być gotowy na każde nasze wezwanie. Bóg nie chce, abyśmy przychodzili do Niego jedynie wówczas, gdy czegoś na gwałt potrzebujemy. Bóg jako prawdziwy przyjaciel spełni niejedną prośbę, ale także chce, abyśmy cieszyli się Nim samym, a nie tylko tym, co może nam uczynić. Chce, abyśmy Mu ufali.


Trudno mi zrozumieć tę retorykę w sytuacji, gdy kościoły są pełne ludzi wierzących i ufnych, że zmiany nastąpią dzięki ich modlitwom, a rzeczywistość brutalnie temu przeczy. Czy mam uważać, że świadczy to o złej postawie wierzących?  Być może coś w tym musi być, bo biorąc pod szczególną uwagę postawę naszych polityków, ich demonstrowanie wiary jest - delikatnie mówiąc - niezbyt na miejscu. 
Nadrzędny Autor Jola11 Dodany 2015-07-26 19:27
Nachbar "...ale to już było' ;-) poza tym masz rację, piszesz fakty tyle, że: To nie Bóg czy Jezus lub Elvis ;-) spalił Husa i wieleeee pięknych kobiet,
nawet dodam - ci zboczeni jezuici gwałcili te piękne kobiety, a potem się modlili i spowiadali - to są fakty i o nich większość z nas wie, ale to byli tylko ciemni ludzie!

>Gdzie wówczas był Bóg, że pozwolił na tak okrutne zbrodnie?,


ano poszedł na golfa ;-) może miał imieniny albo kaca ;-)

Tak na poważnie nie chce mi się pisać, ale pomyśl może w wymiarze Boga to było np. 5 min.? Teraz ludzie też cierpią okrutnie w różnych zakątkach świata - nawet w tej chwili ktoś jet mordowany, gwałcony, okradany czy bity... Pisz na tych zasadach, nadawaj na tych falach - znajdziesz odbiór :-) ale te nagonki i wklejki na nikim nie robią wrażenia.
Pozdrawiam.
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2015-07-26 20:22
Nachbar odpowiem tylko tak. Nawet Syn Boży Jezus Chrystus umierał na krzyżu.

Dziś dzień świętych Joachima i Anny czyli dziadków Jezusa. Warto się do nich zwrócić w modlitwie. Pozdrawiam. :-)
Nadrzędny - Autor Jola11 Dodany 2015-07-26 19:04

>Wiara poddana próbie<


Szczerze: mogę przeczytać i przeczytałam i rozumie ;-) ale nie trzeba czytać w necie wystarczy czytać - rozumieć własne życie: znaki, doświadczenia itd. :-)
Czasem trzeba się "pogniewać na Boga" i wykpić głupoty, które ludzie mówią i piszą, żeby znowu uwierzyć.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2015-07-26 20:04
Każdy ma "swój czas" i większość w końcu znajduje drogę do Boga. Nawet zagorzali przeciwnicy.  :-)))))))))))
Nadrzędny - Autor Jola11 Dodany 2015-07-26 20:27
Myślę, że to ma związek z tym co nas bardzo złego spotkało w życiu - no i gdzie był Bóg, jak mógł na to pozwolić itd. Czasem tylko nasi bliscy, którzy nas kochali lub (i) my ich dają nam znać :-)
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2015-07-26 20:42
W największym cierpieniu zawsze wiem, że Bóg jest ze mną. :-))))))))
Nadrzędny - Autor Jola11 Dodany 2015-07-27 17:47 Zmieniony 2015-07-27 17:50

>W największym cierpieniu zawsze wiem, że Bóg jest ze mną.<


To Ci zazdroszczę. Ja w największym cierpieniu i to nie fizycznym, przeklinałam Boga. Nawet teraz pisząc zaczynam się zastanawiać, a to nie jest dobre dla nas samych. Aby to pojąć - zrozumieć trzeba przeżyć wszystkie stopnie cierpienia jednocześnie :-(

Jednak jeśli mi się "wydaje", że z tamtej strony patrzą, pomagają, są przy mnie to może i jest Bóg?  A może to tylko moja psychika? :-(

Za dużo napisałam jak na takie podłe forum :-( ale "Śmiej się pajacu"

https://youtu.be/d3NXgTyAFIE
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Wpływ Kościoła Katolickiego na życie wszystkich obywateli. (Strona 77) (1288187 - wyświetleń)
1 2 3 4 5 6 7 8 ... 82 Poprzednia strona Następna strona  

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill