www.niepelnosprawni.plStrona główna forum
forum.niepelnosprawni.pl - Nie jesteś zalogowany
Strona główna forum Regulamin i pomoc Szukaj Rejestracja Logowanie
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Wpływ Kościoła Katolickiego na życie wszystkich obywateli. (Strona 68) (1292374 - wyświetleń)
1 2 3 4 5 6 7 8 ... 82 Poprzednia strona Następna strona  
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-07-10 13:33
Roześmiałam się, przyznaję ironicznie, bo pomyślałam jak to się będą pełnomocnicy za bary brać, dopadać do siebie, odskakiwać, mowy wygłaszać co jedne to lepsze. Za kasę i pokaz medialny w tym przypadku obronią wszystkich i wszystko. Dlatego nazwałam to meczem.
Nadrzędny Autor rogal160 Dodany 2014-07-10 13:29
A skąd owo przewidywanie?
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-07-10 11:13

>Katolik, który nie wierzy w swojego biskupa to żaden katolik <


Katolicy wierzą w Boga, a nie w biskupa.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-07-10 11:23
Źle się wyraziłam, powinnam dopowiedzieć, że nie wierzy w uczciwość swojego biskupa. Chodziło o rozliczenie lub nie przewidywanej nadwyżki. Katolik nie wierzy w biskupa, ale wierzy w Kościół, którego ów biskup i każdy wierny jest cząstką.
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-07-10 11:38

> nie wierzy w uczciwość swojego biskupa


Też nie przesadzajmy. Zdarzają się biskupi nieuczciwi - jak wszyscy ludzie. Papieży też różnych mieliśmy. Mnie, na przykład, nie wypada zakładać, że ludzie zrobią świństwo (bez żadnych przesłanek) w tym i o biskupie. Ale gdyby istniały poważne powody, jak najbardziej mogłabym nie chcieć np. z biskupem robić interesów, powierzać majątku w zarząd itd. i to jeszcze nie oznacza, że byłabym złym katolikiem.

Niewątpliwie natomiast za nadużycie uważam zakładanie, że człowiek w sutannie musi być nieuczciwy, a jak nie jest to tylko dlatego, że mu coś ciężkiego na głowę spadło.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-07-10 11:54
Jednak Kościół jako Instytucja nie rozlicza się z finansów, więc można domniemywać, że i tym razem nie zrobi inaczej. Tak więc wierni muszą mu wierzyć, nie zawsze dlatego, że chcą, ale że muszą zwyczajowo.
A niewiernych Tomaszów jest sporo, więc ja tych 'złośliwców' rozumiem.:-) Moje stanowisko, co do Instytucji znasz, ale też rozumiem, że żadna Instytucja, czy korporacja nigdy się przed maluczkimi nie rozlicza.
Nie moja bajka, każdy może powiedzieć, ale chciałam w tym dostrzec pozytyw i mieć nadzieję na to finansowanie hospicjum.
Iota, tak przy okazji, dlaczego Kościół nie wspiera teraz tego dziecka? Są jakieś choćby modły za nie i jego cierpienie? Wiedz, że pytam bez złośliwości.
Nadrzędny Autor Iota Dodany 2014-07-10 12:13

> Jednak Kościół jako Instytucja nie rozlicza się z finansów,


Z tym też już, na szczęście, bywa różnie - i na poziomie parafii, i na poziomie diecezji. W Łodzi nie mieszkam, to się na ichniejszych zwyczajach nie znam.

> Są jakieś choćby modły za nie i jego cierpienie?


W sensie zorganizowanych uroczystości? Nic o tym nie wiem. Natomiast absolutnie każdy może (a) zamówić/odprawić mszę, (b) się modlić. I - znów z doświadczenia - nie zakładałabym, że nikt tego nie robi tylko dlatego, że nie wiesza się o tym ogłoszeń na www.onet.pl.

Finansowo problem jest taki, że w zasadzie nie wiem, czy w ogóle jest na co zbierać pieniądze - na medycynie się nie znam, odnoszę wrażenie, że położnik który ostatecznie poród przyjął raczej mówił o tym jak bardzie dziecko jest, kolokwialnie mówiąc, "zepsute", a nie czy to by się dało naprawić (coś można, nic nie można?). Ogólnie finansowanie (i prowadzenie) hospicjów przez katolików - w tym w habitach i sutannach - jak najbardziej się zdarza. Czy teraz bardziej, też mi trudno powiedzieć, bo każda parafia ma dowolność, a nie będę biegać po całej Warszawie, żeby to sprawdzać.

Moje ogólne zdanie jest takie, że - i to nie dotyczy tylko Kościoła - najważniejsze rzeczy nie dzieją się w dziennikach. Dookoła sprawy tego dziecka medialnie zrobiła się sensacja po obu stronach. Tyle, że z sensacji nic nie wynika ani dla dziecka, ani dla matki, a mogę postawić piwo, że za miesiąc prawie nikt nie będzie o nich mówił medialnie, bo minie nas x kolejnych cykli (i cyrków) medialnych.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-07-10 12:19

>Są jakieś choćby modły za nie i jego cierpienie? <


Nie praktykujesz więc nie wiesz, że w Kościele modli się zarówno za nienarodzone jak i za narodzone, za zdrowe i chore, za matki , za ojców, za skrzywdzonych i krzywdzących........ w Kościele modlimy się również za tych co nie wierzą.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-07-10 12:26
Nie wiem, więc dlatego uprzejmie bez podtekstów zapytałam. Medialna burza wokół jest widoczna, ale nikt publicznie nie powiedział, a sam biskup żaden też, ani ludzie, że cierpią nad dzieckiem, tylko bardziej nad prof. Chazanem szaty rozdzierają, pikiety poparcia dla niego organizują.
Chodziło mi też o wyrazy współczucia ze strony Kościoła.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-07-10 12:36
Ciekawe dlaczego nikt z prasy się nie przejmuje tysiącami innych niepełnosprawnych.
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-07-10 12:53
Argument typu "A u was biją Murzynów"? :-) Zajmują się też, choć wciąż za mało. Są reportaże, zbiorki na operacje itp. Dla chorych gra WOŚP, więc trochę tego jest.
Nadrzędny - Autor wojtekk Dodany 2014-07-10 12:57
Słuszna uwaga!
Spuszczone ze smyczy kundelki ujadają najgłośniej i to nie tylko dotyczy mediów.

Dziecko przed chwilą zmarło. Dla osób wierzących ma to wielkie znaczenie. dziecko urodziło się, jeśli taka była wola rodziców - zostało ochrzczone a teraz, kiedy zmarło - może być po katolicku pochowane.

Czy matka nadal będzie swoją osobą wspomagała powrót medialny mecenasa Dubienieckiego?
Cała ta "afera" miała tylko jeden cel. A jaki, dowiecie się niedługo.
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-07-10 13:05
Mamy w Polsce podział na kundelki i brytany? Może na owce i barany jeśli iśc już tym tropem?
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-07-10 13:14

> Cała ta "afera" miała tylko jeden cel. A jaki, dowiecie się niedługo.


Już chyba wiemy, bo w tvn24 ktoś nawiedzony powiedział, że to mafia od in vitro za tym stoi. :-)))) potem ten ktoś się obraził i demonstracyjnie wyszedł ze studia. Więc, wiemy, wiemy...no chyba, że jeszcze jakaś inna mafia???? :-) Jak wiesz, to powiedz, zatajanie przestępstwa jest przestępstwem, czyż nie?
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-07-10 12:56

> Chodziło mi też o wyrazy współczucia ze strony Kościoła.


Teraz, to już najwyżej za duszę dziecka i za matkę, to tak swoją drogą: http://info.wiara.pl/doc/2081136.Zmarlo-dziecko-pacjentki-prof-Chazana
Nadrzędny Autor w-zetka Dodany 2014-07-10 13:23
"Informuję w imieniu mojej klientki, że dziecko, któremu »uratował życie« prof. Chazan zmarło o godz. 20.35" - czytamy na tvnwarszawa.pl informację przesłaną przez mecenasa Dubienieckiego.

- Dziecko było w bardzo ciężkim stanie. Sprawdziły się wszystkie rokowania, że w ogóle nie powinno się urodzić – dodał prawnik.


Tymczasem w Twoim linku dla wiernych jest napisane tak:

Choć dziecko zmarło śmiercią naturalną, to zdaniem Dubienieckiego sprawa powinna skończyć się znacznie wcześniej rozszarpaniem maleństwa w ramach dopuszczalnej przez prawo aborcji.

Byłabym bardzo ciekawa, jak naprawdę powiedział pan Dubieniecki, który mi ni brat, ni swat i natury rzeczy mało mnie obchodzi.
Ciekawszy jest sposób manipulacji i pytanie kto i jak manipuluje ludźmi.
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-07-10 13:19

> nikt publicznie nie powiedział [...] że cierpią nad dzieckiem, tylko bardziej nad prof. Chazanem


I że tak jeszcze zapytam - naprawdę robi Ci różnicę jeżeli ja dajmy na to (publicznie, bo forum jest publiczne) powiem, że mnie interesowało bardziej dziecko, niż profesor Chazan (profesor jest dorosły, da sobie radę nawet jak go zwolnią)?

Pomijając nawet taki fakt, że to że ja se powiem, jeszcze nie oznacza, że ktokolwiek uzna to za deklarację wiarygodną.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-07-10 13:25
Nie Iota, tylko, jak słyszę, że Kościół taki wrażliwy, to mi tej wrażliwości deklarowanej i miłosierdzia zabrakło dla równowagi w stosunku do urodzonego już dziecka.
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-07-10 13:48 Zmieniony 2014-07-10 13:52
Wracam do pracy, więc porządkując na wyjściu:

Ad. proces cywilny - okej, rozumiem.

> Nie Iota, tylko, jak słyszę, że Kościół taki wrażliwy, to mi tej wrażliwości deklarowanej i miłosierdzia zabrakło dla równowagi w stosunku do urodzonego już dziecka


Znowu rozminęłyśmy się w kwestii tego, co to jest Kościół. No bo tak - ja na to, czy Abp. Nycz zorganizuje, bo ja wiem uroczystą liturgię w intencji wiecznego spoczynku malucha, wpływ nam raczej mizerny, a informacji nie szukałam (akurat mam inne sprawy i prawdopodobnie nie mogłabym się pojawić, nawet gdyby takie coś się gdzieś obyło). Ale jeżeli mówimy "co zrobił Kościół" to dopóki się nie sprecyzuje "co zrobiła hierarchia", to o Kościele jest i o mnie. Pytania "Czy są jakieś modły" niemal automatycznie przekłada się w moim mózgu na "Czy Wy (Ty) się modlicie". Bo ta perspektywa wydaje mi się najważniejsza.

Insza inszość, że "ma Ci prawo" brakować miłosierdzia ze strony hierarchii. Skoro go nie widać, to prawdopodobnie znaczy że jest go za mało, ale też ja nie jestem sumieniem arcybiskupa.

Ad. komunikaty o śmierci dziecka: nic dziwnego. Na stronie katolickiej, komentarz będzie katolicki. Na stronie lewicowej, lewicowy itd. Jest oczywiste, że po stronie katolickiej ktoś napisze coś bardziej energicznego zamiast np. "zdaniem X powinno dość do aborcji" i tyle. Bo "aborcja" to niemal eufemizm.

Wkleiłam pierwsze zawiadomienie, które miałam pod ręką. Treści samego oświadczenia (bez wstawek redakcyjnych, tak żeby było wiadomo że TYLKO to powiedział pełnomocnik) nie znalazłam.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-07-12 08:54
Tak z komentarzem racja, niech będzie katolicki, bo jaki by miał być, ale gdy wyraźnie piszą, że to "zdaniem Dubienieckiego" i dalej jak wyżej zacytowałam, to znaczy, że wszystko to on powiedział w takich określeniach, a nie innych i to jest ewidentna manipulacja.
Odgrzałam temat, dla zachowania ścisłości.:-)
Nadrzędny Autor Iota Dodany 2014-07-12 12:54

> To znaczy, że wszystko to on powiedział w takich określeniach, a nie innych


Rozumiem trochę skąd to wrażenie, ale od tego jest różnica między cudzysłowem i brakiem cudzysłowu w tekstach.

Poza tym takie założenie (że p. Dubieniecki wyraził się dokładnie w tych słowach) wymagałoby założenia, że jest durniem, bo tylko dureń broniąc "prawa" do aborcji, powiedziałby jednocześnie że to jest "rozszarpanie maleństwa" - poparcie dla aborcji opiera się na użyciu eufemizmów, czyli słów łagodzących odbiór sytuacji ("redukcja" zamiast "masowe zwolnienie", "likwidacja" zamiast zabójstwa, "przerwanie ciąży" zamiast "uśmiercenie płodu / dziecka", "redukcja ciąży bliźniaczej" zamiast "uśmiercenie jednego z bliźniaków")
Nadrzędny Autor Zygmunt Dodany 2014-07-10 10:44

>- Rozwiązanie umowy nastąpi w trybie, który ustali radca prawny. Szpital św. Rodziny został >poinformowany o wynikach kontroli, otrzymał kopię. Nie wiem, czy prof. Chazan dostał ją osobiście >– dodała prezydent.


>- Zarówno w dokumentacji Szpitala Św. Rodziny, jak i w dokumentacji medycznej pacjentki, kontrolujący stwierdzili uchybienia i błędy, które wprawdzie nie stanowiły bezpośredniego zagrożenia dla pacjentów szpitala, ale mogą świadczyć o sprawowaniu niedostatecznego nadzoru w kwestiach formalnych i merytorycznych. Odwoływanie się w obowiązujących procedurach do nieaktualnych regulaminów, niekompletność dokumentacji pacjentki, lakoniczne opisy badań, naruszenie zasady niezwłoczności przy dokumentowaniu istotnych zdarzeń, niepoinformowanie pacjentki o granicznym terminie dokonania wcześniejszego zakończenia ciąży, upływającym w ostatnim dniu 24. tygodnia jej trwania, stanowi ograniczenie prawa pacjentki do informacji, zagwarantowanego jej w Ustawie o prawach pacjenta – oceniła prezydent Warszawy.


Oto, jak wygląda dobro w pojęciu P. Chazana, jak i w pojęciu deklaracji sumienia i wyznania. I za to Wierni (z całym szacunkiem dla Wiernych), mają dawać po złotówce, by płacić za karygodną postawę tego Człowieka? To absurd.

Mówiąc szczerze, skoro parafianie będą chcieli płacić - niech płacą - ich sprawa. Mnie interesuje, czy prawo na to pozwala to raz, a po drugie, to tylko dowód na to, jak bardzo Krk manipuluje by nie stracić swojej władzy.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-07-12 06:41
Oto lekcja, która zasługuje na dobre zrozumienie: życie doczesne zostało nam dane tylko po to, by zdobyć życie wieczne. Co za nieszczęście dla większości ludzi, którzy o tym nie myślą! (Św. Franciszek Salezy)
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2014-07-12 09:03
Życie wieczne to nasze dzieci, wnuki... i polega na tym, że cząstka nas będzie żyła wieczne. Spójrzmy na przyrodę, jak z małego nasionka wyrasta potężne drzewo, które z czasem obumiera, ale wcześniej z nasionek tego drzewa wyrasta następne. I trwa to tak bez końca.
Biblijne "nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi...." jest alegorią odnoszącą się do faktu, że przyszliśmy na tę ziemię goli i tacy też umrzemy. Nikt nie zabierze swojego majątku do grobu. Biblia zwraca na to niejednokrotnie uwagę, że wszelkie bogactwo nie jest najwyższą wartością, ale nieszczęściem dla większości ludzi. Jednak większość zupełnie nie przyjmuje to do swojej świadomości, choć nagrodą za poprzestaniu na małym jest  życie wieczne i zbawienie. W tym przypadku św. Franciszek Salezy nie jest odkrywczy.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-07-12 09:07
A co z nami? Tak jak te roślinki? Tylko? A później nicość? :-(
Nadrzędny - Autor Nachbar Dodany 2014-07-12 09:52
Och, przepraszam, Lidian, nie miałem zamiaru Cię zmartwić.
Nadrzędny - Autor lidian Dodany 2014-07-12 10:04
Nie drwij. Spytałam poważnie.
Nadrzędny - Autor wojtekk Dodany 2014-07-12 11:03
Lidian, nie jestem do końca przekonany czy Nachbar drwi. Nie wykluczam, że on po prostu tak myśli. Człowiek umiera i następuje pustka - to jego motto.
Można mu tylko współczuć, że nie żyje w przekonaniu o przyszłym spotkaniu z bliskimi, którzy już odeszli z tego świata i tych, którzy odejdą.
Ja, żegnając swoich dziadków, rodziców, przyjaciół pozostawałem ze świadomością wspólnego życia w lepszym świecie.
Może to dla niedowiarków wydawać się naiwne i śmieszne - to ich "święte" prawo. Ale o ile są oni ubożsi od ludzi wierzących. Ja przestrzegam pewnych zasad życia i praw ustanowionych na ziemi nie tylko dlatego, że obawiam się kary doczesnej ale również z powodów, które obce są ludziom niewierzącym w "'życie po życiu". Oni mogą robić co chcą bez przestrzegania zasad prawa. Jeśli nie zostaną ukarani na ziemi - "hulaj dusza - piekła nie ma". Takie motto może kierować ich życiem. Nie twierdzę, że tak jest ale może tak być. Mogą kierować się własnym sumieniem. Ale, czym jest sumienie? Jaki ma kształt, ile waży, widział je ktoś? A "podobno" istnieje. A widział ktoś Boga, Niebo i życie pozagrobowe (Świętych obcowanie)? Skoro nie widział - to zadajemy sobie pytanie czy istnieje? Wiatru też nie widzimy ale skutki jego działania, często dramatyczne są jak najbardziej widoczne.
Dlatego ludziom wierzącym w drugie, lepsze życie łatwiej jest znieść trudy życia doczesnego i łatwiej jest żegnać najbliższych z wiarą, że to tylko "chwilowe" rozstanie.
Nadrzędny Autor lidian Dodany 2014-07-12 11:45

>Dlatego ludziom wierzącym w drugie, lepsze życie łatwiej jest znieść trudy życia doczesnego i łatwiej jest żegnać najbliższych z wiarą, że to tylko "chwilowe" rozstanie. <


Nie wiem czy wszystkim jest łatwiej, ale wiem, że gdybym nie miała wiary, to w obecnej mojej sytuacji byłoby mi bardzo trudno żyć. Tylko zadaję sobie jeszcze jedno pytanie , skoro wierzę, to dlaczego tak się boję tego co mnie czeka. Może moja wiara jest za mała. Jednak nawet Chrystus w ogrodzie oliwnym modląc się mówił - jeśli możliwe oddal ode mnie ten kielich.
Urywek psalmu 103
"Dni człowieka są jak trawa;
kwitnie jak kwiat na polu:
ledwie muśnie go wiatr, a już go nie ma,
i miejsce, gdzie był, już go nie poznaje."
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-07-12 13:07
Taka luźna uwaga - tak jak nie lubię, jak ktoś się upiera że ja coś muszę albo myślę jako katolik, nie sprawdziwszy tego dokładnie (okazuje się, że wcale ani tego nie muszę ani tamtego nie myślę), tak też wydaje mi się nieuprzejmym zgadywanie co dokładnie myślą niewierzący. Zwłaszcza, że bycie "niewierzącym" to należność do grupy bez konkretnych zasad - jeden może zostać hedonistą, drugi humanitarystą. Znam i takich i takich osobiście.

> Dlatego ludziom wierzącym w drugie, lepsze życie łatwiej jest znieść trudy życia doczesnego i łatwiej jest żegnać najbliższych z wiarą, że to tylko "chwilowe" rozstanie.


Z tym może być różnie. Zależy kto w jakie życie wieczne wierzy - jeżeli wierzy że z automatu wszyscy idą "do nieba" (czyli stanu wiecznej szczęśliwości z Bogiem) już zaraz, to może to i przyjemne. Jeżeli wierzy się również w istnienie "piekła" (stanu permanentnego odrzucenia Boga), to już wcale nie musi być tak słodko. Śmierć wcale nie musi się automatycznie stawać mniej niebezpieczna, bolesna czy kłopotliwa tylko dlatego, że wierzy się w życie po śmierci.
Nadrzędny - Autor Kobieta A. Dodany 2014-07-12 15:10
Iota, mrówki ten "kij" Ci już ogryzły mocno ;-) :-) Co nie zmienia faktu, że Twoje posty są nad wyraz obiektywne.
Nadrzędny - Autor Iota Dodany 2014-07-12 16:30
Tutaj to ja się hamuję więc i kij prawie nieużywany. Że obgryziony to się najwyżej wydaje.
Nadrzędny Autor Kobieta A. Dodany 2014-07-14 19:53
Używaj go częściej tutaj to wskazane :-)
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-07-12 14:53

> Lidian, nie jestem do końca przekonany czy Nachbar drwi. Nie wykluczam, że on po prostu tak myśli. Człowiek umiera i następuje pustka - to jego motto.


Myślę, że miast zastanawiać się nad tym, co zamierzał wyrazić i dlaczego Nachbar, mógłbyś się zająć tematem, a nie oceniać, osądzać.

> Można mu tylko współczuć, że nie żyje w przekonaniu o przyszłym spotkaniu z bliskimi, którzy już odeszli z tego świata i tych, którzy odejdą.


Empatia to piękne uczucie. Jednak bardzo szybko wysnułeś akurat ten wniosek. Skąd wiesz, jakie jest przekonanie Nachbara? Wciąż wypowiadasz się na temat prywatnej Osoby, a nie na temat tu omawiany.

>Może to dla niedowiarków wydawać się naiwne i śmieszne - to ich "święte" prawo.


Stwierdzasz, że to ich święte prawo, a jednak nazywasz ich „niedowiarkami”. Dlaczego? Owe „niedowiarki” mogłyby określić Ciebie, iż „wierzysz” w dziwne rzeczy. Nazwać kogoś „niedowiarkiem”, to tak, jakby stwierdzić, że Twój pogląd jest najlepszy. Nie ma lepszych czy gorszych poglądów, są jedynie „inne poglądy”.

>Ale o ile są oni ubożsi od ludzi wierzących.


A jeśli się mylisz? Jeśli to owi „niewierzący” są „bogatsi”? Jak można określić „odmienność poglądów”? Bo nie ma tu kryteriów wartości fizycznej. Wciąż wyczuwam w Twojej wypowiedzi kryteria: lepszy i gorszy.

>Ja przestrzegam pewnych zasad życia i praw ustanowionych na ziemi nie tylko dlatego, że obawiam się kary doczesnej


Twoje prawo. Chcesz i przestrzegasz. Choć czytając tu na forum Twoje wypowiedzi, mam wątpliwości, czyjego prawa przestrzegasz. Ale wracając do tematu, mam pytanie. A któż to ustalił te prawa? Bo nie Bóg. Gdyż Bóg jest Miłością bezgraniczną, bezwarunkową, a tam, gdzie Miłość bezgraniczna, bezwarunkowa, tam nie ma praw ani kar. Prawa i kary to dzieło Człowieka. (zaznaczając że to moje zdanie, mój pogląd).

>ale również z powodów, które obce są ludziom niewierzącym w "'życie po życiu".


Mówisz wciąż zagadkami. Jakież to powody?

>Oni mogą robić co chcą bez przestrzegania zasad prawa.


„Prawo” jest jedno, „prawo Boga”. Jest nim dążenie do Miłości, do ideału, z jakiego się wywodzimy, jakim jesteśmy, i do jakiego wracamy. Lecz nie nakazami, przykazami, ograniczeniem, czy strachem przed karą. Bóg, Najwyższa Inteligentna Istota dała WOLNY WYBÓR, to jest prawo dane od Boga. Jednak konsekwencja owego wyboru, podjętej decyzji, jest kwestią indywidualną.

>Jeśli nie zostaną ukarani na ziemi - "hulaj dusza - piekła nie ma".


Ja mam inny pogląd na tę kwestię. Rozumiem, że mówisz o „niewierzących”. Uważam, iż nikt na Ziemi nie ma prawa karać drugiego Człowieka za to, że ma inne poglądy. Bo stałoby się to, co owi „wierzący” uczynili z Jezusem. Wszystkie istoty żywe na Ziemi, mają prawo do życia podłóg własnej decyzji. Powodem „Bytu” każdej istoty tu na Ziemi, jest jej rozwój własny. Droga, którą nazywamy „drogą życia” to „lekcja” – zbiór sytuacji, które dają nam okazję do wolnego wyboru, do dążenia uchwycenia tej umiejętności decydowania. I albo się rozwijam, alby stoję w miejscu, bądź się cofam. To jest decyzja, prawo każdej istoty żywej. Cokolwiek uczynimy, cokolwiek zrobimy, jest to tylko etap indywidualnego rozwoju. To ode mnie zależy, w jakim będę etapie owego rozwoju, poprzez podjętą decyzję w wymiarze „wielomilionowym”.

>Takie motto może kierować ich życiem. Nie twierdzę, że tak jest ale może tak być. Mogą kierować się własnym sumieniem. Ale, czym jest sumienie? Jaki ma kształt, ile waży, widział je ktoś? A "podobno" istnieje. A widział ktoś Boga, Niebo i życie pozagrobowe (Świętych obcowanie)? Skoro nie widział - to zadajemy sobie pytanie czy istnieje? Wiatru też nie widzimy ale skutki jego działania, często dramatyczne są jak najbardziej widoczne.


Rozumiem, że to Twoje zdanie. Ja nie zadawałbym takiego pytania. Zadałbym pytanie, czy owe określenia są mi potrzebne, niezbędne w rozwoju. Odbieranie rzeczywistości fizycznej jest nie bez znaczenia, gdyż daje mi sposobność dokonywania wyboru, decydowania. Emocje, odczucia to sfera umysłu, a mentalność decyduje.

>Dlatego ludziom wierzącym w drugie, lepsze życie łatwiej jest znieść trudy życia doczesnego i łatwiej jest żegnać najbliższych z wiarą, że to tylko "chwilowe" rozstanie.


Każda indywidualność ma własny pogląd i własny punkt widzenia. Nie ma gorszych lub lepszych, głupszych bądź mądrzejszych stanowisk, poglądów – są tylko inne poglądy. Każda istota żywa postrzega rzeczywistość fizyczną własnymi oczyma. Naturalnie, iż wiedząc, że śmierć nie jest końcem owej „drogi istoty nieśmiertelnej”, łatwiej jest podejść do chwili rozstania z kimś, kogo się kocha i szanuje. Jednak nie odważyłbym się stwierdzić, iż jest łatwiej w takim przypadku, a tym, którzy w to nie wierzą, trudniej. Trzeba by wysłuchać zdania Tych, którzy mogliby się wypowiedzieć w tej kwestii.:-)
Nadrzędny Autor Kobieta A. Dodany 2014-07-12 15:15

>niedowiarkiem”, to tak, jakby stwierdzić, że Twój pogląd jest najlepszy.<


Ten "Jaś" co chodził z 'toporkiem" ze starej przyśpiewki ludowej też miał "swój pogląd".
Nadrzędny Autor Nachbar Dodany 2014-07-12 20:42

>Nie drwij. Spytałam poważnie.


Lidian, wcale nie drwię, odpowiedziałem poważnie. Podobnie na ten temat wypowiedział się kiedyś prof. Religa. Polecam przeczytać linkowany wywiad z prof. Religą, to zrozumiesz do jakiego wniosku można dojść własnym rozumem. Są one zbieżne z moimi poglądami, do których doszedłem jakieś kilkadziesiąt lat przed ukazaniem się tego wywiadu. Początkiem było proste i prawie dziecinne pytanie zaczynające się od słowa "dlaczego". Później, gdy znalazłem odpowiedź, tych pytań było coraz więcej.
Moim mottem zawsze było: "Wiedzieć zamiast wierzyć".
Religa: utwierdzam się w przekonaniu, że Boga nie ma

Natomiast Wojtkkowi polecam poznanie złotej reguły etycznej, a jako odpowiedź na Jego post dedykuję biblijny wers:
"I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże.

7 Obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz:

8 [JK] Ten lud czci Mnie wargami,
lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.

9 Ale czci mnie na próżno,
ucząc zasad podanych przez ludzi»."
(Ew. św. Mateusza) Źródło
Uważam, że zrozumie aluzję.
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-07-12 11:58
W odpowiedzi dla Autor lidian Dodany 2014-07-12 06:41

>Oto lekcja, która zasługuje na dobre zrozumienie: życie doczesne zostało nam dane tylko po to, by >zdobyć życie wieczne. Co za nieszczęście dla większości ludzi, którzy o tym nie myślą! (Św. >Franciszek Salezy)


Mam inny wzgląd w tej kwestii. Uważam, że wszyscy wciąż skupiają się na fizyczności Człowieka, czyli ciele fizycznym. A co z „duszą”, „duchem”, „wnętrzem”? Różnie zwą to różni ludzie.
Uważam, że żywą istotą, bytem jest nie ciało fizyczne Człowieka a jego wnętrze, czyli „dusza”. Śmierć mylnie jest postrzegana, jako koniec życia. Jest końcem życia, li tylko dla Człowieka. Nazwa „Człowiek” tyczy się do ciała fizycznego wraz z Jego duszą, jednak istotą duchową jest tylko Jego „dusza”.
Nauki biblijne mówią o tym wiele, iż „dusza” Człowieka jest nieśmiertelna. Bo jest. Jej początkiem jest Bóg, i jej końcem jest również Bóg. Ciało zaś jest li tylko „narzędziem” dla Człowieka, by mógł żyć tu na Ziemi w Świecie fizycznym. To dla tego ludziom trudno pojąć sferę duchowości, jak i cały Świat duchowy. Jest proste wytłumaczenie. Umysł człowieka działa na bazie fizyczności, jednak mentalność Człowieka to coś więcej niż umysł.
Zatem (moim zdaniem), początek (poród), jak i koniec (śmierć), tyczy się tylko fizyczności (ciała Człowieka), a nie Jego „duszy”. Dusza jest nieśmiertelna. Zatem nie ma ani „końca ani początku”. Ma je (koniec i początek w określeniu w cudzysłowie. Gdyż Bóg nie ma ani końca ani początku, Bóg jest. Ogromna, nieokreślona inteligencja, z której wszystko się wywodzi. A skoro jest, to i dusza nie ma „początku i końca”.
Uważam, że „życie nie zostało dane”. Ja nie odnoszę się do tej kwestii w tym kierunku. Bo skoro wszystko wywodzi się od Boga, Wielkiej, Nieograniczonej Inteligencji, to wszystko jest idealne. Jednak tu na Ziemi, w fizycznym świecie każdy ma za zadanie doświadczać owej idealności w doświadczaniu. To, jakby przypominać sobie, potwierdzać własnymi czynami fakt „idealności”, doświadczać wszystko w fizycznym świecie tworząc własną rzeczywistość. Niemniej, nie chodzi tu o rzeczywistość fizyczną a duchową, gdyż w ten sposób wracamy do „ideału” istoty nieśmiertelnej.
Co do życia wiecznego. Nie ma czego zdobywać, gdyż owe „życie wieczne” już mamy. Każda istota jest nieśmiertelna. Jednak nie chodzi tu o Człowieka (fizyczne ciało), a o Jego duszę, istotę duchową. Ona jest nieśmiertelna.
Dla tego tak ważnym jest własny rozwój, tyle, że wielu uznało, iż „rozwojem” jest cała gama tego, co zdobędziemy tu na Ziemi, w kwestii własnej fizyczności. Wszelkie dobra fizyczne. Sfera duchowości pozostawia tylko na wielu „drwiący uśmieszek”, „ironię”, gdyż w wyniku utartego powiedzenia: „czego nie rozumiemy, nie istnieje”, nikt o tym nie mówi, by nie narazić się na śmieszność, drwiny, kpiny tych, którzy cenią nad wyraz majątek fizyczny, jako rozwój.
Zatem (moim zdaniem), sfera duchowości, duszy, istoty nieśmiertelnej, jest kwestią priorytetową. To, co pozwala się „rozwijać wewnętrznie, duchowo, to jest majątkiem nad majątki. I to zabieramy, jako „bagaż” w dalszą drogę. Pytanie, w którym punkcie jesteśmy w tej drodze? Czy dalej, czy bliżej do Ideału? Wybór ma każdy, tak, jak w historii z Błaznem i Królem.:-)
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-07-14 22:53

> Gdyż Bóg nie ma ani końca ani początku, Bóg jest. Ogromna, nieokreślona inteligencja, z której wszystko się wywodzi. A skoro jest, to i dusza nie ma „początku i końca”.


Pozostaje tylko pytanie bez odpowiedzi. Po co w takim razie przejawia się w materii, czego i po co musi doświadczyć. Tego nie wie tak naprawdę i do końca nikt...A różne odpowiedzi budują różny system religii i wierzeń.
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-07-15 08:25

> Pozostaje tylko pytanie bez odpowiedzi. Po co w takim razie przejawia się w materii, czego i po co musi doświadczyć.


Moim zdaniem nie „przejawia się w materii” a jest ona „narzędziem, rekwizytem”. „Dziełem” stworzonym przezeń do „uwidocznienia” własnej idealności właśnie przez doświadczanie różnych sytuacji „przezeń:” stworzonych.

>Tego nie wie tak naprawdę i do końca nikt...


Myślę, że to naturalne, iż właściwej odpowiedzi nie wie nikt. Odpowiedź właściwa (tak myślę) znajduje się u źródła. Moim zdaniem nie możemy tego wiedzieć, gdyż jesteśmy tu w świecie fizycznym. Jednak, że (tak myślę), znamy tę odpowiedź. Różnica polega na tym, iż uświadamiamy ją w pełni gdy wracamy do źródła.

> A różne odpowiedzi budują różny system religii i wierzeń.


Myślę, że z powodu tego, iż do końca właściwej odpowiedzi nie zna nikt z ludzi, ja nie zadaję takiego pytania. „Dlaczego”? Sądzę, że w ludzkiej naturze leży wciąż zadawać to pytanie „Dlaczego”? Niemniej ja skupiam się całkowicie na doświadczaniu sytuacji w rzeczywistości w której jestem. Doświadczaniu jej skutków, własnych zachowań, reakcji. Poznawaniu „Siebie” samego, lecz nie od strony ciała, jego fizyczności (co zapewne jest ważne), lecz na poznawaniu własnego wnętrza.
Myślę, że tu masz rację, iż „różne odpowiedzi budują system religii i wierzeń”, lecz tak jest za przyczyną niewinnego pytania „dlaczego”?
Moim zdaniem ja usilnie staram się dostrzec to, co niesie mi chwila, sytuacja, okoliczność. Staram się dociec, co czuję? Jak tę chwilę odbieram? Czym są emocje dla mnie osobiście? Czy są korzystne, czy nie? Czy w ogóle są niezbędne a może zbędne? Być może tylko niektóre? Dla mnie to jest bardzo ważne.
Tak się zastanawiam nad pytaniami:
Jaka jest różnica między Autorem sztuki, przez którą chce dosięgnąć ideału? – a Autorem sztuki, który wie, że jest ideałem? Wciąż nad tym pracuję.
Naturalnie zaprezentowany tu pogląd jest moim poglądem, i mogę się mylić.:-)
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-07-15 10:08

> przez doświadczanie różnych sytuacji „przezeń:” stworzonych.


A po co stwarzanie tych sytuacji? Jak pogodzić to, że każdy (kazda dusza w Twoim ujęciu?) w takim razie stwarza takie sytuacje, że tak często następują konflikty.
W reinkarnację wierzysz? Znowu to ona właśnie by wyjaśniała wszelkie 'zbiegi okoliczności'.
W religii chrześcijańskiej wciąż tworzy się nowe dusze, a po zejściu jest zaszeregowanie typu niebo, piekło, czyściec, bez możliwości poprawki z życia. Reinkarnacja zakłada powroty aż do skutku.
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-07-15 12:05 Zmieniony 2014-07-15 12:16

>A po co stwarzanie tych sytuacji?


By zrozumieć mój pogląd w tym zagadnieniu, trzeba by założyć (naturalnie to mój pogląd), iż każda istota pochodzi od „Żródła, Największej Inteligencji”. Mówiąc „każda” mam na myśli i świat fizyczny i świat duchowy. Ja w ten sposób rozumuję „dzieło” stwarzania. „Źródło” (określenie sprecyzowane dla lepszego zrozumienia), stwarza istoty pochodzące ze „Źrodła”. Zatem owe istoty są również ideałem, jak samo „Źródło”.
W moim rozumowaniu, „stwarzanie istot” (nie jestem pewien, czy to jest odpowiednie określenie), dla „Źródła” jest „sposobem” doświadczania własnej idealności, doskonałości. „Stworzone” istoty stają się „narzędziem, sposobem, pomocą”, (szukam odpowiedniej nazwy) w „procesie” doświadczania idealności „Źródła”.
Same istoty w świecie duchowym i fizycznym „przejmują” owe zadanie doświadczania ideału „Źródła”. Choć z drugiej strony, trudno też powiedzieć, iż „przejmują”, gdyż skoro „pochodzą, są częścią Źródła”, to należałoby traktować „przejęcie zadania” za „kontynuację zadania Źródła”.

> Jak pogodzić to, że każdy (kazda dusza w Twoim ujęciu?) w takim razie stwarza takie sytuacje,


Moim zdaniem, każda „istota, dusza”, będąc w świecie duchowym „rozwija się”. Każda ma własną drogę. By „rozwijać się”, dążąc do doświadczania własnego idealności, sama wybiera sobie „sytuację, miejsce, kim ma być, okoliczności”. Wszystko po to, by „doświadczać, odczuwać, pojąć” (szukam określenia) swoją idealność. To nazywam „rozwojem”.

> że tak często następują konflikty.


To trudno zrozumieć. Lecz (w moim pojęciu) nie ma konfliktów. Wszystko jest „stworzoną sytuacją indywidualnej „istoty, duszy” ku „jej” „doświadczaniu, odczuwaniu, dostrzeżeniu” własnej idealności. Każda wybiera inną „sytuację”, gdyż każda jest w innym punkcie własnego „rozwoju”. To właśnie (moim zdaniem), jest przyczyna owych „konfliktów”, ale to my ludzie tak to postrzegamy – jako konflikt. Myślę, że w świecie fizycznym, istoty w ciałach fizycznych ludzi „nie pamiętają”, iż są idealne. To tak, jakby wiedza w świecie duchowym, blokowana jest po przejściu do świata fizycznego.

>W reinkarnację wierzysz? Znowu to ona właśnie by wyjaśniała wszelkie 'zbiegi okoliczności'.


(W moim rozumowaniu) „reinkarnacja” jest „ciągiem” bytu istoty tu na Ziemi w świecie fizycznym w ciele fizycznym. Myślę, że w „drodze do doskonałości”, istoty kontynuują swoją drogę. Stąd określenie „życie po życiu”. To samo tyczy się z określeniem „karma”. „Karma” to ciąg „sytuacji” gdzie „istota, dusza” (jakby to określić), „ma coś do załatwienia” – czego nie „załatwiła” w poprzednim życiu. Innymi słowy (tak myślę), każda istota wraca do sytuacji, do której jest przywiązana.

>W religii chrześcijańskiej wciąż tworzy się nowe dusze, a po zejściu jest zaszeregowanie typu niebo, piekło,


(w moim rozumieniu), nie można „tworzyć nowych dusz”. Nie ma takiej możliwości, gdyż one istnieją, są, były i będą. Kwestia (w pojęciu chrześcijanizmu) jest mylona z porodem i śmiercią. Lecz to ma ścisłe powiązanie ze światem duchowym. Świat fizyczny, to i wszystko w nim jest fizyczne. Natomiast poród (nowy Człowiek), jest ściśle połączony ze światem duchowym. Innymi słowy (w moim rozumieniu), jest ścisłe powiązanie pojawienia się „istoty, duszy” „przejścia ze świata duchowego do świata fizycznego z porodem u ludzi tu na Ziemi w świecie fizycznym. To ta sama chwila.
(w moim rozumieniu), istnienie pojęć takich, jak: „piekło, niebo, czyściec” , to pojęcia czysto religijne, stworzone i będące elementem jej doktryny.

> czyściec, bez możliwości poprawki z życia. Reinkarnacja zakłada powroty aż do skutku.


„Czyściec” to następny z elementów doktryny religijnej. Lub raczej inne określenie „karmy”. Tu nie chodzi o żadną „poprawę”. Tak myślę. Gdyż to jest określenie ludzi w świecie fizycznym. Każda istota ma własną drogę do ideału. To „powrót” do stanu, w którym istota jest. Tyle, że na odcinku własnego bytu, (poród, życie, śmierć), tu w świecie fizycznym, istota wciąż się „rozwija”, wciąż „powraca” do ideału. Lecz nie w sensie „nauki” a w sensie „przypomnienia” sobie, iż jest ideałem.
Naturalnie to moje rozumienie, i nie twierdzę, że mój pogląd jest jeden i jedyny, ale jest mój.:-)
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-07-15 12:34 Zmieniony 2014-07-15 12:58

> Naturalnie to moje rozumienie, i nie twierdzę, że mój pogląd jest jeden i jedyny, ale jest mój.:-)


No właśnie nie jeden jedyny, bo  wiarę w reinkarnację mamy w hinduizmie, islamie, chrześcijaństwie i judaizmie.
To chyba jeden z niewielu wspólnych akcentów wśród religii świata.
dodaję link
http://www.megapedia.pl/reinkarnacja-wedrowka-dusz-a-chrzescijanstwo-czy-sa-dowody.html
Nadrzędny - Autor Zygmunt Dodany 2014-07-15 14:14 Zmieniony 2014-07-15 14:26
Widzisz, ja rozumiem kwestię „reinkarnacji” inaczej. W zasadzie w moim rozumieniu „reinkarnacja” to „odnowienie” się bytu w następnym życiu, owa wędrówka dusz. Jakby przedłużenie obecności istoty o kolejne życie. I tu mogą wystąpić podobieństwa faktów, niuansów z poszczególnych „etapów reinkarnacji”.
Natomiast ja mówię o istnieniu istoty w ciele fizycznym człowieka, po to, by dojść do ideału, po to by iść dalej w rozwoju duchowym. I ta wersja jest mi bliższa. Zaistnienie istoty w ciele fizycznym nie jest przypadkowe. Tak myślę. :-)
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-07-15 14:28
Ci, którzy wierzą w reinkarnację też w taki cel wierzą. Doskonalić się we wcieleniach aż do Nirwany.

> istnieniu istoty w ciele fizycznym człowieka


ja bym tego tak nie nazywała, ciało i życie(dusza) są jednością póki żyjemy. Pojęcie istota w ciele kojarzy mi się z filmami s.f., bez urazy.:-) Raczej świadomość - nasza świadomość siebie w przypadku każdego człowieka.
Nadrzędny Autor Zygmunt Dodany 2014-07-15 14:50

>Ci, którzy wierzą w reinkarnację też w taki cel wierzą. Doskonalić się we wcieleniach aż do Nirwany.


Tyle, że doskonalić się, nie bardzo (moim zdaniem) tu pasuje. Bo, jak można doskonalić coś, co jest ideałem. Ja mam na myśli, (zastanawiam się nad tym, jak to ująć), „przypomnieć sobie, poznać, odczuć” własną doskonałość poprzez doświadczanie rzeczywistości, w której sami siebie umieściliśmy.

>ja bym tego tak nie nazywała, ciało i życie(dusza) są jednością póki żyjemy.


Pełna racja tyle, że ja widzę różnicę w jednym „niuansie”. Ciało i dusza (życie). I jak najbardziej są jednością póki żyjemy. Jednak trzeba pamiętać, że „śmierć” tyczy się ciała a nie duszy.

>Pojęcie istota w ciele kojarzy mi się z filmami s.f., bez urazy.:-) Raczej świadomość - nasza świadomość siebie w przypadku każdego człowieka.


Być może, gdyż pojęcie „istota” winienem pisać w cudzysłowie. Nie do końca jestem pewien, czy to właściwe określenie. Naturalnie, może to być świadomość, jaźń inni jeszcze stwierdzają, iż po śmierci pozostaje skupiona energia. Trudno określić tak do końca, jak nazwać „duszę” nieśmiertelną po śmierci ciała fizycznego.:-)
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-07-15 10:15
I mamy następny protest. Podręcznik dla klasy pierwszej nie mówi o Bożym Narodzeniu, a tylko o choince i prezentach. Z jednej strony i tak się tej nazwy powszechnie używa, więc dlaczego nie w podręczniku.
Z drugiej strony te święta straciły czysto religijny charakter na rzecz tradycji.
Z trzeciej, jak nie ma w podręczniku nazwy, to o co ten krzyk, jeśli równolegle jest w szkole religia i tam można sobie odrobić te rzekome zaniedbania....państwa jeszcze póki co świeckiego.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/nasz-dziennik-niekatolicki-nasz-elementarz/nw6nr
Nadrzędny - Autor rogal160 Dodany 2014-07-15 10:41
Poczekaj poczekaj. Jeszcze parę lat i w szkole będą uczyć, że Romeo kochał Juliana.
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-07-15 12:50
Za parę lat jak tak dalej pójdzie jak idzie,to będą uczyć wg 'jedynie słusznej' doktryny, a nie o 'homo nie wiadomo'.
Nadrzędny - Autor rogal160 Dodany 2014-07-15 13:06
Uczą teraz normalnie, no do cholery Święta to Święta. I co w tym złego, że będą w elementarzu?
Nadrzędny - Autor w-zetka Dodany 2014-07-15 13:16
Napisałam wyraźnie

> Z jednej strony i tak się tej nazwy powszechnie używa, więc dlaczego nie w podręczniku.


Przeczytaj jeszcze raz post. Tylko tu chodzi o to, ze środowiska prawicowe mają znowu powód do wielkiej wojny.
Odwrócę pytanie: I co z tego, jeśli nie będzie nazwy świąt w państwowym świeckim elementarzu, jeśli będzie w podręczniku do religii?
Poprzedni wątek Następny wątek Wyżej Wątek ogólne / Kawiarenka / Wpływ Kościoła Katolickiego na życie wszystkich obywateli. (Strona 68) (1292374 - wyświetleń)
1 2 3 4 5 6 7 8 ... 82 Poprzednia strona Następna strona  

Powered by mwForum 2.16.0 © 1999--2008 Markus Wichitill